Mejza złożył dymisję
Kilka tygodni po wybuchu głośnej afery Łukasz Mejza, wiceminister w resorcie sportu i turystyki, podał się do dymisji. Jak wyjaśnił, decyzję podjął dobrowolnie, "rozumiejąc przy tym twarde reguły gry politycznej i coraz poważniejsze zagrożenie oddania władzy w ręce politycznych bandytów z opozycji".
Odchodzę na własnych warunkach, z podniesionym czołem i poczuciem uczestnictwa w tak (jak wskazują zasięgi internetowe i medialne) największej nagonce w historii polskiej polityki, mającej na celu zniszczenie mnie w przestrzeni publicznej zrzeczenie się przeze mnie mandatu poselskiego, a co za tym idzie, doprowadzenie do sytuacji, w której obóz Zjednoczonej Prawicy traci większość sejmową - czytamy dalej we wpisie.
Mejza zwrócił się także do wszystkich tych, którzy wspierali go w obliczu ataku "medialnych, płatnych zabójców". Pośród podziękowań wyróżnił m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i premiera Mateusza Morawieckiego. Polityk zakończył wpis komentarzem, w którym zaznacza, że dalej nadal zamierza wspierać obóz Zjednoczonej Prawicy.
Mejza w ogniu krytyki
Przypomnijmy, że kilkadziesiąt rodzin dzieci z autyzmem, z porażeniem mózgowym, z chorobami genetycznymi na przełomie 2020 i 2021 roku otrzymało ofertę terapii, firmowaną przez spółkę Łukasza Mejzy. Niektóre rodziny zdecydowały się opowiedzieć swoje historie mediom, w tym Wirtualnej Polsce, która jako pierwsza ujawniła paramedyczne biznesy członka rządu PiS.
Reporterzy Szymon Jadczak i Mateusz Ratajczak ujawnili, że w ramach spółki Vinci NeoClinic polityk rządu PiS chciał zarabiać na wyjazdach Polaków na eksperymentalną terapię za granicę. Rodzice chorych dzieci opowiadali nam wstrząsające historie o tym, jak Mejza i jego młodzi współpracownicy próbowali wykorzystać ich tragiczną sytuację do celów zarobkowych. Terapie oferowane przez obecnego wiceministra zostały uznane za nieskuteczne lub szkodliwe; Mejza w konsekwencji interes zwinął, a rodzice nieuleczalnie chorych dzieci czuli się oszukani.