W poniedziałek odbyła się konferencja prasowa poświęcona obostrzeniom po 17 stycznia. Tego dnia upływa bowiem termin wskazany przez premiera jeszcze w grudniu, gdy zapowiedział zaostrzenie zasad bezpieczeństwa.
Okazuje się, że w dotychczasowej rzeczywistości pozostaniemy jeszcze przynajmniej przez 2 tygodnie. Do końca stycznia zamknięte pozostaną choćby galerie handlowe. Do tego działać nie będą mogły hotele, restauracje czy kluby fitness.
Minister Zdrowia Adam Niedzielski od początku był zdania, że jeśli w ogóle luzować obostrzenia, to wyłącznie w odniesieniu do powrotu do szkół dzieci z klas 1-3. Tak właśnie się stało. W poniedziałek rząd ogłosił, że po feriach (więc od 18 stycznia) skończy się dla nich nauka zdalna.
Niedzielski tłumaczył, że wobec narastającej wokół Polski trzeciej fali koronawirusa przedłużenie obowiązywania obostrzeń było konieczne. - Widmo trzeciej fali jest bardzo realne - powiedział Niedzielski.
- Nauka zdalna w przypadku tych najmłodszych dzieci jest najmniej efektywna. Stąd taka decyzja - tłumaczył z kolei minister edukacji Przemysław Czarnek.
Dotychczasowe obostrzenia wygasały 17 stycznia. Od 28 grudnia zamknięte pozostawały więc galerie handlowe, niedozwolone były również wszelkie aktywności fizyczne dla osób niebędących członkami kadry narodowej. Mowa tu m.in. o stokach i wyciągach narciarskich.
Zgodnie z dotychczasowymi obostrzeniami praktycznie zakazana była też działalność hotelowa. Tylko nieliczni mogli korzystać z usług noclegowych. Pod koniec roku głośno było m.in. o tym, że takie prawo przysługiwało choćby pracownikom telewizji, obsługującym "Sylwester Marzeń" w Ostródzie.
Wszystkie powyższe zakazy pozostaną więc z nami przynajmniej do końca stycznia. Wtedy rząd zdecyduje, czy będziemy mieli do czynienia z odmrażaniem gospodarki.