Poranek, pierwszy dzień majówki 2020. W Międzyzdrojach jest chłodno i wilgotno, a na dodatek zbierają się czarne chmury.
- No naprawdę trudno o lepszą metaforę - słyszę od lokalnego przedsiębiorcy, właściciela kilku pensjonatów, który jednak prosi o anonimowość. Trudno znaleźć chętnych do rozmowy pod nazwiskiem, kiedy biznes nie idzie.
- Zwykle majówka otwiera u nas sezon. A właściwie to otwiera sezon "polski". Bo wczesną wiosną przyjeżdżają do Międzyzdrojów głównie Niemcy. Często już emeryci. Źle znoszą upały, za to u nas mogą odpocząć czy skorzystać z usług rehabilitacyjnych - opowiada przedsiębiorca.
- Problem w tym, że sezonu "niemieckiego" w tym roku nie było. Prawdziwej majówki też nie będzie. Od wakacji zależy to, czy lokalny biznes przetrwa. Jestem optymistą, choć tak dramatycznego roku jeszcze nie było - dodaje.
Międzyzdroje już w latach 90. stały się modnym i dosyć drogim kurortem. W ostatnich latach jak grzyby po deszczu powstawały tu luksusowe hotele, pensjonaty czy apartamentowce. W tym roku jednak do tej pory stały właściwie cały czas puste.
Tłumy w kolejce po kebaba
Pozostaną puste i podczas majówki. Choć Międzyzdroje w majówkę zupełnie puste nie są. Już od rana na promenadzie widać trochę turystów, a z każdą kolejną godziną jest ich coraz więcej. Dzwonię do lokalnego przedsiębiorcy około południa. Też obserwuje ruch w centrum kurortu i ocenia, że turystów jest pewnie 70-80 proc. mniej niż w zeszłym roku o tej samej porze.
Trudno się zresztą dziwić - hotele i pensjonaty rząd otworzy dopiero po majówce. Biorąc pod uwagę tablice rejestracyjne aut, tegoroczni turyści przyjechali głównie ze Szczecina i okolic. Z tego miasta można się dostać do Międzyzdrojów w niecałe 1,5 h. Są też turyści z Wielkopolski, Gorzowa Wielopolskiego czy Zielonej Góry. Nie ma za to w ogóle Niemców.
Nie tylko z powodu braku tłumów w tym roku jest wyjątkowo. Zamknięte pozostają też liczne restauracje, salony gier, bary czy kawiarnie. Przy słynnym molo w Międzyzdrojach nie działa nawet sklep sieci Żabka. Wisi tylko kartka: "Nieczynne - zapraszamy za rok".
Działa natomiast większość budek z lodami. Funkcjonuje też część restauracji, w których można zamówić jedzenie na wynos. Nierzadko za ladą stają właściciele. Jedyna kolejka ustawia się jednak przed barem z kebabami sieci Berlin. Około godziny 13 w kolejce po posiłek czeka nawet kilkanaście osób.
Na lokalnym placu przy promenadzie po południu jest całkiem sporo osób. Zamawiają jedzenie w działających lokalach, bawią się z dziećmi i rozmawiają. Główny temat - maseczki.
- Mam już tego dosyć, nie wiem, po co każą to nosić - rzuca młody mężczyzna swoim znajomym.
Molo w Międzyzdrojach zwykle o tej porze jest pełne turystów
Nie on zresztą jeden ma dość. Część turystów w ogóle nie ma przy sobie maseczki, spora część ma niezałożoną. A jeszcze spora grupa ma założone maseczki niezgodnie z zaleceniami resortu zdrowia - zasłania nimi tylko usta, ale już nie nos. Poprawnie za to ktoś nałożył maseczkę rzeźbie Gustawa Holoubka przy słynnej Promenadzie Gwiazd.
O obowiązku noszenia maseczek i unikania zgromadzeń przypomina przez megafon radiowóz straży gminnej. Jednak ze średnim skutkiem. Mało kto próbuje zachowywać odpowiedni dystans od innych osób.
Wizyta na plaży około godz. 14 zaskakuje. Zwykle majówka rozpoczyna nie tylko sezon "polski" w Międzyzdrojach, ale też sezon na parawany. Tym razem są jednak tylko dwa na całej plaży. Słońce zaczęło już świecić, choć wciąż jest stosunkowo chłodno. Może więc brak parawanów to wina pogody, nie koronawirusa.
Czytaj też: Turystyka po koronawirusie. Blisko 60 proc. Polaków oczekuje certyfikatu bezpieczeństwa sanitarnego
"Takie Międzyzdroje to ja rozumiem"
To, co przeraża hotelarzy i restauratorów, podoba się jednak wielu turystom. - Byłam tu w zeszłym roku w maju. Tłumy turystów, korki na drogach, głośno, mnóstwo handlarzy sprzedających kiczowate pamiątki. Wolę takie Międzyzdroje jak teraz. Ciche i spokojne. Aż nie chce się wyjeżdżać - słyszę od turystki, która pokonała 300 km, by spędzić w Międzyzdrojach jeden dzień.
Czy jednak Międzyzdroje faktycznie będą takie spokojne po majówce, kiedy otworzą się już hotele? Lokalni przedsiębiorcy mówią, że rezerwacji na wakacje jest coraz więcej.
- Liczymy, że turyści jednak przyjadą. Klient był w ostatnich latach coraz bardziej wymagający, powstawały te wszystkie hotele spa, zbudowało się u nas oceanarium, większość pensjonatów przeszło remonty. Aż tu wybuchła epidemia i zostaliśmy z długami. W tym sezonie już więc nie zarobimy. Raczej będziemy walczyć o przetrwanie - słyszę od hotelarza, który jednak również prosi o anonimowość. Obawia się, że mówienie pod nazwiskiem o długach, może odstraszyć potencjalnych gości, którzy rezerwują pokoje.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie