Jak wynika z analizy money.pl, w sumie w strefach czerwonych może się znaleźć ponad połowa Polaków. Pojawią się w największych województwach: na Pomorzu, w Wielkopolsce, na Mazowszu, Małopolsce i na Śląsku.
Biorąc pod uwagę dane dot. zakażeń z ostatnich dwóch tygodni (a taki właśnie okres bada resort zdrowia) czerwone strefy mogą pojawić się w aż 120 powiatach. Resort przelicza liczbę nowych zakażeń na każde 10 tys. mieszkańców.
Na liście dużych miast (które również mogą wylądować w czerwonej strefie) są Gdańsk, Gdynia, Sopot, Częstochowa, Kielce, Poznań i Kraków. W tej chwili to właśnie w dużych aglomeracjach pojawia się najwięcej zakażeń. I to duże aglomeracje będą się mierzyć z największymi restrykcjami.
Warto przypomnieć, że tydzień temu blisko 120 powiatów spełniało wymagania, by trafić do dwóch stref: żółtej i czerwonej. Premier Mateusz Morawiecki i minister zdrowia Adam Niedzielski zdecydowali jednak, że to cały kraj będzie "żółty". Epidemia jednak nie zwolniła ani o krok. Dziś taka sama liczba powiatów może być już tylko "czerwona".
Nową listę Ministerstwo Zdrowia zaprezentuje na popołudniowej konferencji prasowej w czwartek. Wcześniej - tego samego dnia - pojawi się też projekt, który zawiera wstępną listę miejsc. Jak wynika z informacji money.pl, tuż po ogłoszeniu czwartkowych wyników zakażeń zbiera się Rządowy Zespół Zarządzania Kryzysowego. Będzie na nim obecny i premier Mateusz Morawiecki, i minister zdrowia.
Czytaj także: Godziny dla seniorów wracają. Branża załamuje ręce
Jak wynika z naszych informacji, to właśnie na jutrzejszym spotkaniu RZZK będą zapadać decyzje dotyczące ewentualnych nowych obostrzeń. Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz nie chce zdradzać, które rozwiązania są brane pod uwagę. - Wachlarz rozwiązań jest szeroki. O wszystkim będzie informował premier i minister zdrowia - mówi.
Jednocześnie do tej pory nie pojawiły się na rozmowach zespołów propozycje, by całe województwa objąć jedną - czerwoną strefą. Takiego pomysłu nie było.
Już dziś jednak można wskazać, które obszary są na progu wejścia do czerwonej strefy.
Dane z poszczególnych powiatów niemal od początku epidemii zbiera młody grafik komputerowy - Michał Rogalski. I robi to całkowicie społecznie: dla siebie, po prostu dla kompletnego zbioru danych. Ani resort zdrowia, ani wojewódzkie stacje sanitarno-epidemiologiczne nie publikują codziennie pełnych informacji o zakażeniach. Nie ma otwartych arkuszy kalkulacyjnych, z których można skorzystać.
Najczęściej informacje trzeba wyrywać od powiatowych stacji sanepidu. Baza danych Rogalskiego jest jedną z największych w polskiej sieci. I właśnie na podstawie tej analizy stworzyliśmy mapę potencjalnych miejsc z kolejnymi ograniczeniami. Jest ich w sumie 120.
Oczywiście lista może się jeszcze zmienić. Ministerstwo Zdrowia na razie wysyła sygnały, że najnowsza aktualizacja będzie zawierała "ponad sto powiatów".
Co oznacza życie w czerwonej strefie? Np. zamknięte parki rozrywki, parki rekreacyjne i wesołe miasteczka. Aquaparki nie mogą z kolei przyjmować więcej niż 75 proc. klientów.
Wydarzenia kulturalne? To z kolei tylko przy udziale 25 proc. widowni. Więcej widzów w kinach, amfiteatrach, salach widowiskowych i muszlach koncertowych być nie może. Wydarzenia sportowe mogą być organizowane bez publiczności na trybunach.
Czerwona strefa to spore zmiany dla kościołów. Zgodnie z wytycznymi Ministerstwa Zdrowia w miejscach kultu religijnego może przebywać o połowę mniej osób. Kościoły muszą ograniczyć swoje ławy o połowę - do 50 proc. Oczywiście w kościele należy mieć cały czas zasłonięte usta i nos. Z tego obowiązku wyłączony jest tylko ksiądz.
Co istotne, w strefie czerwonej jest również znacznie limitowana liczba osób na weselach. Może na nich być tylko 50 osób. Cały czas wyłączone z działalności są kluby nocne i dyskoteki.
W strefie czerwonej obowiązują też limity w komunikacji miejskiej. I tak dostępne może być tylko 50 proc. liczby miejsc siedzących albo 30 proc. liczby wszystkich miejsc siedzących i stojących.
W wielu miejscach zrobi się za to o wiele mniej tłoczno. I tak w siłowniach będą zdecydowanie bardziej rygorystyczne limity osób - 1 ćwiczący przypadać może na 10 metrów kwadratowych przestrzeni.