W ostatnich dniach media i komentatorzy polityczni powrócili do kwestii majątku Mateusza Morawieckiego. Jest to pokłosie publikacji portalu onet.pl, który prześwietlił "jedną z największych tajemnic premiera" i wskazał, gdzie są nieruchomości, które szef rządu przepisał na żonę, a także oszacował ich rynkową wartość.
"Mamy najbogatszego premiera w Europie"
Z publikacji dowiadujemy się, że w ostatnich latach przez ręce państwa Morawieckich przeszły nieruchomości warte niemal 120 mln zł. Z tej okazji postanowił skorzystać szef Platformy Obywatelskiej, który odniósł się do tej kwestii w czasie spotkania z sympatykami w Bydgoszczy.
Nie wszystko jest złe to, co się dzieje pod rządami PiS-u. Polska ma prawo – bez wątpienia – do jakiejś satysfakcji. Nie idzie z drożyzną, pandemią, ale okazało się, że mamy bezdyskusyjnie najbogatszego premiera w Europie. Może to miał być pilotaż, że zaczął od siebie, a później myślał, że ktoś będzie mógł to skutecznie naśladować – kpił Donald Tusk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
– Jeśli ktoś ma działkę do sprzedania, panie premierze Morawiecki, może pan tu przyjedzie? Kto ma działkę do sprzedania dla pana Morawieckiego? Może być kolejne 100 mln i wtedy będzie nie tylko premier najbogatszy w Europie, ale i na świecie. Będzie się czym chwalić – stwierdził dalej.
Otwieranie i zamykanie granic
Nie zabrakło też odniesienia do decyzji Niemiec o wprowadzeniu wyrywkowych kontroli na granicy z Polską, choć polityk nie powiedział o niej wprost. Jednak w swojej wypowiedzi podkreślił, że wszyscy Polacy od początku lat 80. dążyli do tego, by odciąć się od Wschodu i złączyć z Zachodem, czego ukoronowaniem było członkostwo naszego kraju w Unii Europejskiej.
Dalej wskazał, że w sondażach wciąż zdecydowana większość Polaków opowiada się za przynależnością Polski do UE.
Pamiętam moment euforii – to nie jest tak, że to jest tylko moja zasługa, mi nie odbiło, jestem normalnym człowiekiem, więc wiem, że to była zasługa wszystkich bez wyjątku w Polsce, ale akurat tak się trafiło, że to były pierwsze miesiące mojej pierwszej kadencji jako premiera – kiedy Polska wchodziła do strefy Schengen. I kiedy podnosiliśmy te szlabany na granicach z Czechami, z Niemcami, bo to było marzenie wielu pokoleń, żeby się poczuć polskim patriotą i obywatelem Europy. Większości z nas to nie przeszkadza, my nie widzimy w tym konfliktu – stwierdził Donald Tusk.
To był wstęp do stwierdzenia, że dziś polskie władze prowadzą dziś taką samą wojnę hybrydową z Unią, jaką jakiś czas temu prowadzili Władimir Putin i Aleksandr Łukaszenka. Jak ocenił, robią to poprzez zwiększony napływ migrantów, którzy następnie przedostają się do Niemiec i dalej.
Polska potrzebuje pieniędzy z UE do modernizacji
Donald Tusk stwierdził też, że po zniknięciu szlabanów na granicach do Polski popłynęły miliardy euro z "największego w historii" budżetu Unii Europejskiej. Podkreślił, że w całej Polsce widać nadal "te twarde dowody na to, że gdy ktoś dobrze rządzi", to potrafi uzyskać pieniądze z UE i zmieniać nasz kraj poprzez inwestycje m.in. w infrastrukturę. Tym samym odniósł się – choć i tym razem nie wspomniał o tym wprost – do zablokowanego polskiego KPO i ryzyka utraty kolejnych unijnych pieniędzy.
Myśmy to wywalczyli, chociaż to słowo 'wywalczyli' może nie jest najlepsze. Bo myśmy nikogo nie obrażali, myśmy nie zgrywali nacjonalnych pajaców, bo nie wiem, jak to inaczej nazwać. Myśmy rozmawiali w Europie, myśmy budowali autorytet Polski w Europie. I kiedy położyliśmy oczekiwanie na stole, że chcemy pieniędzy, bo Polska zasługuje na gwałtowny postęp, to wiecie co? To nikt w Europie nie śmiał powiedzieć: 'nie, Polsce się nie należy'. Nikt nigdy nie dostał od Europy takich środków – podkreślił Donald Tusk.
– Kiedy zamykamy oczy i przypomnimy sobie marzenie: "wolna Polska w zjednoczonej Europie", to przecież widzimy Europę bez granic, nas, którzy nie muszą błagać o paszport, nas, którzy nie są upokarzani na granicy, bo jesteśmy z jakiejś drugiej czy trzeciej strefy. I kiedy zamykamy oczy drugi raz, to widzimy, jak Polska urosła, bo widzimy te setki miliardów euro, które nasz kraj zmieniły – zakończył.
Później w czasie rozmowy o transformacji energetycznej podkreślił, że właśnie na ten cel miały trafić pieniądze z KPO, które – jak stwierdził lider PO – cała Europa już wydaje, tylko nie Polska, choć nasz kraj też będzie musiał spłacać kredyty zaciągnięte przez całą UE na Fundusz Odbudowy. Uszczypliwie też odniósł się do prezesa Prawa i Sprawiedliwości.
– Kaczyński swoimi decyzjami sfinansuje na wielką skalę budżet niemiecki. Polska dołożyła swoje pieniądze do gigantycznych kredytów i funduszy i będzie je spłacała. A on zablokował je i nawet jedno euro z tego tytułu do nas nie trafiło, a Niemcy wydają te pieniądze, tak jak każdy inny europejski kraj. To jest geniusz, to jest strateg: każdego dnia popluć na Niemców, a następnie sfinansować naszymi pieniędzmi gospodarkę niemiecką – powiedział z ironią Donald Tusk.