Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego nie uwzględniła w środę (10 stycznia) odwołania Mariusza Kamińskiego od grudniowej decyzji marszałka Sejmu Szymona Hołowni o stwierdzeniu wygaśnięcia mandatu poselskiego.
W orzeczeniu Izby Pracy jednocześnie wskazano, że piątkowa decyzja w tej samej sprawie, ale Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN, która uchyliła postanowienia marszałka Sejmu o wygaśnięciu mandatu byłego szefa CBA, nie jest orzeczeniem Sądu Najwyższego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dwugłos w Sądzie Najwyższym
Odwołanie Kamińskiego zostało wniesione przez marszałka Sejmu Szymona Hołownię do Izby Pracy SN przed tygodniem. Wraz z odwołaniem Kamińskiego przekazane zostało do niej też odwołanie Macieja Wąsika. Wyznaczony do sprawy odwołania Wąsika w Izbie Pracy sędzia wydał jednak postanowienie o przekazaniu tej sprawy do ustanowionej przez PiS Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN. A ta w miniony czwartek (4 stycznia) uchyliła postanowienie marszałka Sejmu o wygaszeniu mandatu Wąsika.
Tymczasem w sprawie odwołania Kamińskiego w imieniu pierwszej prezes SN wydano zarządzenie, że właściwą do rozpatrzenia także tego odwołania jest Izba Kontroli Nadzwyczajnej. Dlaczego tak się nie stało?
W mojej ocenie Izba Kontroli Nadzwyczajnej sądem nie jest i nie zamierzam przekazywać jakichkolwiek akt do tej Izby - powiedział po tym zarządzeniu prezes Izby Pracy Piotr Prusinowski.
Chaos w całej sytuacji potęguje jednak fakt, że w zeszły piątek Izba Kontroli Nadzwyczajnej zajęła się sprawą Kamińskiego. Co więcej, postanowienie marszałka Sejmu zostało uchylone. Ale tego samego dnia prezes Prusinowski zapewnił, że nic nie wie, aby odwołanie Kamińskiego miało być nierozpoznane 10 stycznia w Izbie Pracy. W środę - zgodnie z wcześniejszą wokandą - Izba Pracy rozpatrzyła sprawę tego odwołania.
Dwa mandaty skazanych posłów, dwie różne decyzje
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia mówił, że oba odwołania polityków PiS skierował do Izby Pracy i oczekuje na rozstrzygnięcie Izby Pracy w tej sprawie. Dlaczego raz Izba skierowała sprawę do IKN, a za drugim razem nie? Różnica wynika z tego, że inny skład orzekał w sprawie Kamińskiego, a inny w sprawie Wąsika.
Sędzia Izby Pracy Bohdan Bieniek pytany po środowym orzeczeniu o analogiczne odwołanie Macieja Wąsika odpowiedział, że "dokonując rozpoznania sprawy Mariusza Kamińskiego, nie możemy jednocześnie zaocznie orzekać również w innej sprawie, która nie została skierowana do rozpoznania do składu orzekającego w środę w sprawie Kamińskiego".
Jak podkreślił, "Sąd Najwyższy orzeka w tej sprawie, do której skład został wylosowany i wyznaczony przez prezesa SN". - Ja nie dostałem umocowania do tego, aby orzekać w innej sprawie wyborczej w dniu dzisiejszym - podkreślił.
Ta sytuacja zróżnicowanych rozstrzygnięć pokazuje, jak daleko doszliśmy w pewnym chaosie, który został wytworzony w SN. W imieniu wszystkich sędziów chciałbym wyrazić zdanie, że chcemy wrócić do normalnego orzekania, gdzie nie status wadliwy sędziego będzie przedmiotem naszych wypowiedzi, lecz orzekanie w sprawach merytorycznych obywateli, którzy na rozstrzygnięcia w SN czekają coraz dłużej - zaznaczył sędzia Bieniek.
Przypomnijmy, że skazanych na dwa lata więzienia polityków PiS policja zatrzymała we wtorek, gdy przebywali w Pałacu Prezydenckim. Skazani zostali 20 grudnia 2023 r. prawomocnym wyrokiem na dwa lata pozbawienia wolności w związku z tzw. aferą gruntową. Jeden i drugi jednak uważają, że nie powinni trafić do więzienia, gdyż – ich zdaniem – od tej sprawy uwolnił ich akt łaski Andrzeja Dudy z 2015 r., który prezydent wydał po nieprawomocnym wyroku skazującym.