W drugiej połowie lat 90. ubiegłego wieku założone przez Isańskiego Towarzystwo Finansowo-Leasingowe (TFL) z siedzibą w Zielonej Górze było w czołówce polskiej branży leasingowej. W 1996 r. fiskus zarzucił firmie wyłudzenia podatku VAT na kwotę 6,6 mln zł. Marek Isański trafił do aresztu na trzy miesiące. Później wybronił od zarzutów siebie i firmę, której jednak nie udało się uratować. Gdy już oczyścił się z zarzutów, w 2013 r. rozpoczął batalie sądową o zadośćuczynienie pieniężne za zniszczenie firmy – przypomina "Puls Biznesu".
W środę Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił jego pozew na 817 mln zł, uznając, że roszczenie się przedawniło.
W rozmowie z "PB" Isański nie krył rozczarowania.
- Nie spodziewałem się, że tak zostanę potraktowany i sąd orzeknie, że nic mi się nie należy od państwa, którego organy zniszczyły moją świetnie prosperującą firmę, a mnie zabrały kawał życia — powiedział.
Wystąpił o pisemne uzasadnienie wyroku i zapewnia, że odwoła się do wyższej instancji.
- To zadziwiające, że przez sześć lat sąd prowadził postępowanie, powoływał biegłych do wycen finansowych i szacowania wartości mojej firmy, a na koniec stwierdził, że roszczenie jest przedawnione. Przecież gdyby rzeczywiście było przedawnienie, to sąd mógł szybko to stwierdzić i wydać taki wyrok natychmiast, na samym początku procesu. Po co było prowadzenie go aż przez sześć lat, powoływanie kilka razy biegłych, za których opinie ja muszę zapłacić? Ten proces kosztuje mnie już około 0,5 mln zł - dodał Marek Isański w rozmowie z dziennikiem.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl