Rezydencja Klatt ma cztery na pięć gwiazdek w opiniach Google. Recenzję zostawiły tu 134 osoby. Większość głosów jest pozytywna.
"Ładna okolica, a pokoje duże" - napisał tydzień temu jeden z odwiedzających.
"Czysto w pokoju i w łazience. W całej rezydencji zakaz palenia. Miły właściciel i obsługa. Polecam" - to z kolei opinia sprzed trzech miesięcy.
Niecały rok temu klient stwierdził: "Czyste pokoje, właściciel sam dba o najdrobniejsze szczegóły. Cenowo w stosunku do innych również korzystnie. Kameralnie i blisko do centrum".
Pomiędzy tymi głosami uznania trafiają się jednak i takie, które w jasny sposób wyjaśniają, jaka była dodatkowa funkcja tego hotelu. "Coś dla chętnych na szybkie numerki" - głosi wpis sprzed dwóch miesięcy.
"Obsługa hotelu bardzo niemiła, kiedy wchodzi się do środka wydobywa się przykry zapach, żadnej nocy nie da się tam spokojnie przespać, ponieważ z innych pokojów dochodzą odgłosy orgii, nie polecam pobytu z dziećmi. Ten budynek nie zasługuje na miano rezydencja, a jedynie B...del" - pisał klient ponad rok temu.
"Hotel nic innego jak na godzinki, o czym świadczą brudne lustra przy łóżku, odbite dłonie" - brzmi wpis z tego samego okresu.
Już trzy lata temu ktoś zwrócił też uwagę na mężczyznę z recepcji: "Lokalizacja dobra, blisko centrum, niestety właściciel wita gości w krótkich spodenkach z łańcuchem na szyi, bardzo nieprzyjemny i bezczelny. Odradzam wizytę w rezydencji Klat pomimo dobrej lokalizacji".
Podobnie wyglądają opinie z serwisu rezerwacyjnego Trip Advisor. Średnia z 17 wystawionych dla hotelu recenzji to cztery na pięć gwiazdek. I znów klienci chwalą sobie czystość, przytulność i ceny.
"Pokoje są czyste i zadbane. Obsługa bardzo miła, kiedy miałam problem z wniesieniem walizki, bardzo miły pan z recepcji pomógł mi ją wnieść na 2 piętro :) Niestety Rezydencja nie ma śniadań w ofercie, ale można sobie zamówić i w bardzo szybkim czasie możemy już jeść :)" - czytamy w recenzji z czerwca 2017 roku.
Tylko jedna recenzja wspomina o mężczyźnie z recepcji, który obwieszony łańcuchami wita gości.
Rezydencja Klatt mieściła się w kamienicy należącej do niedawna do prezesa NIK Mariana Banasia. Od niedzieli jest zamknięta. To skutek wyemitowanego dzień wcześniej reportażu TVN24, w którym ujawniono, że w hotelu wynajmowane są pokoje na godzinę, a najemcy znają Banasia i nie kryją przed nim swojego biznesu.
Marian Banaś poinformował, że kamienicę sprzedał miesiąc temu. Od 27 września idzie na bezpłatny urlop. Pozostanie na nim do czasu zakończenia analizy jego oświadczeń majątkowych przez CBA (ma to nastąpić w październiku).
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl