W ubiegły czwartek NIK opublikowała raport dotyczący realizacji ustawowych zadań Funduszu Sprawiedliwości, którym dysponuje kierowane przez Zbigniewa Ziobrę Ministerstwo Sprawiedliwości. Łączna wartość środków wydatkowanych niezgodnie z przepisami, niecelowo, niegospodarnie lub nierzetelnie wyniosła ponad 280 mln zł - poinformowała NIK.
W poniedziałek w "Dzienniku Gazecie Prawnej" Romanowski został zapytany, czy wniosek prezesa Najwyższej Izby Kontroli do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie niezgodności rozporządzenia w sprawie Funduszu Sprawiedliwości z kodeksem karnym wykonawczym i z konstytucją został jest słuszny.
-Nie, nie ma ku temu podstaw – zakres delegacji ustawowej zawartej w k.k.w. nie został przekroczony. Zresztą o wartości merytorycznej tego wniosku świadczą uwagi przedstawicieli NIK wygłaszane podczas prezentacji raportu, że ewentualne stwierdzenie niekonstytucyjności będzie skutkować konsekwencjami prawnokarnymi. Innymi słowy: NIK złoży wtedy doniesienie do prokuratury. Za taki pomysł student I roku prawa dostałby ocenę niedostateczną. Dlatego nie mam wątpliwości, że raport i jego prezentacja to teatr, gra polityczna prezesa Mariana Banasia, bo to jemu grozi odpowiedzialność karna, a prokurator generalny jest odpowiedzialny za uruchomienie procesu, którego celem jest uchylenie immunitetu szefa NIK - powiedział.
Fundusz Sprawiedliwości. Wiceminister staje w obronie
Romanowski odniósł się też do zarzutu NIK, że nowelizacja k.k.w. z 2017 r. rozszerzyła cele FS, dodając zadania z zakresu przeciwdziałania przestępczości, obok pomocy postpenitencjarnej i pomagania ofiarom przestępstw i w efekcie, zdaniem Izby, rozmyto pierwotną rolę funduszu, którego dziś już nie można nazywać celowym. - To była świadoma decyzja ustawodawcy! W pełni racjonalna w ramach polityki karnej, gdzie stawia się też na prewencję. Jak spojrzymy na budżet funduszu, to 70 proc. środków kierowane jest na pomoc pokrzywdzonym, a na prewencję tylko 16 proc. - wskazał.
Według Romanowskiego między NIK i MS jest zasadniczej różnica zdań. - Izba jako pomoc pokrzywdzonym uznaje tylko wydatki na sieć ośrodków pomocy osobom pokrzywdzonym. Kwestionuje natomiast finansowanie sprzętu do ratowania ofiar wypadków komunikacyjnych dla strażaków czy dla szpitali, bo jego zdaniem to nie jest pomoc dla pokrzywdzonych przestępstwem. My uważamy inaczej – to strażacy najczęściej są pierwsi na miejscu wypadku – przestępstwa w rozumieniu prawa – zwłaszcza na terenach oddalonych od większych miast. I to właśnie strażaków fundusz wyposaża w sprzęt m.in. do wydobywania rannych z rozbitego samochodu, narzędzia pierwszej pomocy. To jest ważniejsze niż pomoc prawna, psychologiczna czy materialna udzielana w naszych ośrodkach, niczego oczywiście jej nie ujmując - powiedział wiceszef MS.
Pytany, czy NIK słusznie zawiadomiła prokuraturę w związku z wynikami kontroli w Funduszu Sprawiedliwości odparł, że oceni to prokuratura. - Mam jednak prawo do wątpliwości, bo liczba nieprawdziwych informacji czy insynuacji zawartych w raporcie NIK jest porażająca. Jeśli tak samo przygotowali zawiadomienia do prokuratury, to nie wróżę im sukcesu. Co się zaś tyczy Fundacji Ex Bono, to na wszelki wypadek skontrolowaliśmy drugi jej ośrodek w Tychach i nie znaleźliśmy tam poważniejszych nieprawidłowości. Nieprawdą jest też, że podopieczni placówki w Opolu, co sugeruje NIK, zostali bez opieki. Przejęły ich inne ośrodki pomocy, został też ogłoszony konkurs uzupełniający, dzięki któremu wyłoniony był nowy podmiot, który kontynuuje udzielanie pomocy - dodał.
Ministerstwo sprawiedliwości broni raportu
Ministerstwo Sprawiedliwości już w ubiegłym tygodniu broniło Funduszu Sprawiedliwości. Zdaniem resortu sprawiedliwości informacja o wynikach kontroli zawiera w wielu miejscach nieprawdziwe dane, wnioski niepoparte faktami, stanowiska wykraczające poza kompetencje NIK oraz insynuacje zdarzeń, które w rzeczywistości nie miały miejsca.