Szef NIK w poniedziałkowym wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" został zapytany o to, czy PiS inwigilowało opozycję w czasie kampanii wyborczej w 2019 roku.
Mamy na to dowody. Potwierdzeniem są doniesienia medialne i zeznania, które usłyszeliśmy na komisji senackiej, które jednoznacznie dowodzą, że taka sytuacja miała miejsce. Problem polega na tym, że służby specjalne nie podlegają żadnej kontroli, jeśli chodzi o metody działań rozpoznawczo-inwigilacyjnych. Za rządów PiS służby mogą inwigilować każdego oraz zbierać materiał i nikt nie ma nad tym kontroli
- powiedział Banaś.
Dopytywany, czy podsłuchy mogły wpłynąć na wybory parlamentarne, odparł: oczywiście mogły wpłynąć, ale trudno powiedzieć, na ile zaważyły o wynikach wyborów.
Komisja śledcza ws. Pegasusa
Zdaniem szefa NIK powinna powstać sejmowa komisja śledcza ws. Pegasusa. - Jednoznacznie powinno się ustalić, jak głęboki był proces inwigilacji — dodał.
Banaś pytany, dlaczego chce przesłuchać prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, odparł:
Istnieje konieczność sprawdzenia, czy był sprawowany właściwy nadzór na służbami specjalnymi. Pan Jarosław Kaczyński jest wicepremierem od spraw bezpieczeństwa, więc to wynika samo z siebie i wskazuje na konieczność jego przesłuchania.
Prezes NIK przekazał, że na obecny rok Izba ma zaplanowanych 88 kontroli. - Oprócz tego będziemy robili kontrole doraźne i tu też toczył się bardzo ostry bój o to, czy ten plan zostanie przyjęty. Plan został przyjęty w momencie, gdy zapowiedziałem, że kontrole, które zostały wyrzucone z planu, będą w formie kontroli doraźnej. Wtedy od razu usłyszeliśmy, że mamy regulaminowy termin — powiedział.