Ciekawa zmiana kadrowa w Najwyższej Izbie Kontroli. "Fakt" ustalił, że 20 września 2019 r. Marian Banaś powołał na stanowisko Wojciecha Jadackiego, który już kilka lat wcześniej przeszedł na emeryturę. Decyzję te podjął na kilka dni przed wybuchem afery z hotelem na godziny w Krakowie, która przedstawili dziennikarze TVN.
Biorąc pod uwagę, że w podobnym czasie Banaśdoprowadził do odwołania wszystkich swoich zastępców, może zastanawiać, dlaczego szefowi NIK tak bardzo zależało na szybkim zatrudnieniu Jadackiego. Tym bardziej, że Jadacki kiedyś już w Izbie pracował i zdarzyło mu się popełnić duży błąd, który wprawdzie nie skutkował wypowiedzeniem umowy o prace, ale jednak położył się cieniem na jego karierze. Co się stało? Przebywając na zwolnieniu lekarskim w 2007 r., podjął pracę jako wykładowca na uczelni wyższej.
Poproszony przez dziennikarzy o wyjaśnienie, jak to możliwe, że nie jest w stanie pracować w NIK, ale nie ma już problemu z wykonywaniem pracy wykładowcy, wyjaśnił, że prac z Izbie "jest ogromnie stresująca i wywołuje u mnie nerwicę serca", podczas gdy praca na uczelni jest źródłem satysfakcji.
Dziennikarze zastanawiają się, czy Banasia i Jadackiego łączą jakieś relacje, które by uzasadniały przysługę, jaką niewątpliwie jest zatrudnienie na dobrym stanowisku, Informatorzy "Faktu" twierdzą, że panowie są dobrymi znajomymi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl