Marian Banaś, wybrany przez posłów PiS na szefa Najwyższej Izby Kontroli, a wcześniej minister finansów oraz szef Krajowej Administracji Skarbowej, w rozmowie z radiową Trójką odniósł się do zarzutów stawianych mu w reportażu "Superwizjera" TVN. Padła tam sugestia, że Banaś żyje z wynajmu pokoi na godziny, które służą do erotycznych schadzek. Szef NIK zapewnia, że miesiąc temu sprzedał kamienicę, a od dawna się nią nie zajmował, bo była wynajęta.
- Kiedy w 2015 r. wszedłem do rządu zajmowałem się ważnymi sprawami. Nie prowadziłem żadnej innej działalności. Właścicielem kamienicy przestałem być miesiąc temu, starałem się ją sprzedać wcześniej, najpierw ją wynająłem. Młody człowiek prowadził tam działalność, nie dostał kredytu, musiałem podjąć inne kroki, miesiąc temu sprzedałem tę kamienicę - powiedział prezes NIK Marian Banaś. - Reportaż, którego jestem bohaterem, to absurdalne, zmanipulowane fakty. Jest to ewidentna manipulacja. Prowokacja, by w okresie wyborczym uderzyć we mnie i w rząd, w którym miałem zaszczyt pełnić ważną funkcję - dodał Banaś.
Szefa NIK, do czasu wyjaśnienia afery niepełniący swoich obowiązków, odniósł się też do rozmowy telefonicznej. Przypomnijmy, w reportażu zarejestrowano rozmowę dziennikarza z osobą z kamienicy. Mężczyzna obwieszony złotem w pewnym momencie zadzwonił do Mariana Banasia.
- Jako właściciel przekazałem telefon najemcy. Jednak dałem numer synowi tego pana, to on był najemcą. Widocznie przekazał numer swojemu ojcu, ja tego pana nie znam. Byłem zajęty, nie rozmawiałem długo, nie mam z tymi ludźmi nic wspólnego. To nie ja tą działalność prowadziłem - zapewnia Banaś.
Podkreślił też, że CBA na jego wniosek sprawdza jego oświadczenia majątkowe, bo przez to, że prowadził "skuteczną walkę ze środowiskami mafijnymi" to pojawiły się "niesprzyjające mu siły" i to być może w samej Krajowej Administracji Skarbowej. Przyznał jednak, że pomylił się "pewnymi powierzchniami działki", dlatego zwrócił się do CBA o zbadanie jego oświadczeń majątkowych. Odniósł się też do hipoteki zaciągniętej na kamienicę. Marian Banaś przekonuje, że nie musiał jej wpisywać do oświadczeń majątkowych, bo nie była wymagalna. Jako ojciec chciał pomóc synowi, więc zgodził się zabezpieczyć jego kredyt swoją nieruchomością.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl