Projekt ustawy o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności jest niemal gotowa i miała być przyjęta już w kwitetniu. Jednak dokumet utknął w trakcie procedowania - pisze "Rzeczpospolita".
– Procedowanie niebezpiecznie się przewleka, co zagraża przyjęciu tej jakże potrzebnej ustawy – zwraca uwagę na łamach "Rz" senator PO Mieczysław Augustyn, autor projektu ustawy zwalczającej marnowanie żywności.
To istotny problem bowiem, jak mówiła w programie "Money. To się liczy" Dorota Jezierska, wiceprezes Federacji Polskich Banków Żywności, liczba traconej żywności nie zmniejsza się. Obszary marnowania uległy zmianie. Musimy stworzyć mechanizmy, aby monitorować, gdzie marnujemy najwięcej jedzenia, aby ratować środowisko. W sumie Polacy wyrzucają 9 mln ton jedzenia rocznie.
Choć konsumeci są największym marnotrawcą, to ustawa skupia się wyłącznie na handlu. Z uzasadnienia do projektu wynika, że duże sklepy dysponują sprawną logistyką i posiadają infrastrukturę techniczną, pozwalającą na identyfikację żywności, której zbliża się termin przydatności do spożycia - tłumaczy "Rzeczpospolita".
Jak pisaliśmy w money.pl, projekt zakłada, że każdy sklep spożywczy, którego powierzchnia przekracza 250 m kw. będzie musiał oddawać niesprzedaną żywność organizacjom pozarządowym. Jeśli tego nie nie zrobi, dostanie karę - 10 gr za każdy zmarnowany kilogram jedzenia.
Czytaj również: Afera mięsna. Interwencja w sprawie bezpieczeństwa żywności
Szef sejmowej podkomisji Paweł Kobyliński z klubu PO-KO zapowiadał, że ustawa jeszcze w kwietniu trafi na posiedzenie Komisji Gospodarki i Rozwoju, która przyjmie projekt i zustanie przegłosowana przez Sejm. Jak pisze dziennik, do dziś nie zwołał posiedzenia. Mieczysław Augustyn sugeruje, że przyczyną może być opór Ministerstwa Środowiska, które ma wdrażać ustawę, a także sieci handlowych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl