Wstrzymał Słońce, ruszył Ziemię. Zajmował się matematyką, prawem, ekonomią, był lekarzem i tłumaczem. A do tego specjalistą od strategii wojskowej. To Mikołaj Kopernik. I to w dużym skrócie. To polski astronom i jednocześnie najbardziej znany polski naukowiec. A jego dzieło "O obrotach sfer niebieskich" na zawsze zmieniło wizję Wszechświata.
Jeden z najbardziej znanych polskich naukowców ma już swój port lotniczy - we Wrocławiu. Imieniem Kopernika nazwany został też jeden z kraterów na Księżycu i na Marsie. A do tego jego nazwiskiem nazwano planetoidę. I na tym świat Kopernika się nie kończy, bo przecież od kilkunastu lat jest patronem centrum nauki w Warszawie. Od 2020 roku jest też nierozerwalnie związany ze świętem polskiej nauki.
W środę w Toruniu miała miejsce pierwsza gala Nauki Polskiej - to zwieńczenie oficjalnego święta polskiej nauki. Warto dodać, że od tego roku 19 lutego jest państwowym świętem nauki. Data nie jest przypadkowa - to dzień urodzin właśnie Mikołaja Kopernika. W środę wypadała 547 rocznica.
- Dzień Nauki Polskiej to wyjątkowa okazja, aby wyrazić najwyższe uznanie dla dokonań pokoleń naszych naukowców, badaczy i odkrywców. Dla tych, którzy konsekwentnie i z niezachwianą odwagą, pasją i talentem szukali we wszystkim prawdy. I czynili dla dobra ich społeczności i narodu, a zarazem dla dobra całej ludzkości - mówił podczas uroczystości wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin. To właśnie resort nauki i szkolnictwa wyższego był gospodarzem wydarzenia.
Jak podkreślał wicepremier, to dzień wdzięczności dla naukowców, którzy przyczyniają się do rozwoju wiedzy i nauki w Polsce oraz rozwoju gospodarczego. - Rola nauki i akademii rośnie. Bez was nie wygramy przyszłości dla Polski - mówi Jarosław Gowin do zebranych na sali. W Toruniu spotkało się kilkuset polskich naukowców.
"Nauka od zawsze jest fundamentem modernizacji kraju, społecznej, kulturowej i gospodarczej" - napisał w liście do polskich naukowców premier Mateusz Morawiecki. I również dziękował za dotychczasowe dokonania.
Podczas gali, której współorganizatorem był Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, zostały wręczone nagrody Prezesa Rady Ministrów oraz nagrody Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Minister Nauki podjął decyzję o przyznaniu 88 nagród: 75 indywidualnych i 13 zespołowych. Do szkół wyższych trafiły 54 nagrody, 10 do instytutów PAN, 13 zdobyli reprezentanci Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego, 10 członkowie Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów, a jedną prezes Fundacji na rzecz Nauki Polskiej.
To nagrody i za całokształt dotychczasowej działalności naukowe i za wybitne rozprawy doktorskie. Nagradzani byli ci, którzy pracują nad lepszymi metodami walki z nowotworami, ale również znawcy polskiej literatury czy archiwiści. Nagradzane były też całe zespoły z poszczególnych uczelni.
Jak podkreślał Jarosław Gowin, choć dzień nauki jest świętem - nikt nie będzie przedwcześnie świętował, gdyż polskie szkolnictwo wyższe wciąż wymaga modernizacji. Wicepremier zapewniał jednak, że żadne gruntowne zmiany nie zostaną wdrożone bez odpowiednich konsultacji.
Jarosław Gowin zwracał uwagę, że wciąż zbyt mało polskich naukowców zdobywa międzynarodowe granty. Zaznaczał, że Polski na to po prostu nie stać- do programów unijnych wpłacamy trzy razy więcej niż jesteśmy w stanie zdobyć.
Wicepremier podczas wystąpienia sugerował chociażby konieczność znalezienia nowego pomysłu na Polską Akademię Nauk. Tak, by mogła wykorzystać w pełni potencjał samych naukowców. A tych w Polsce nie brakuje.
10 tys. profesorów, ponad 20 tys. doktorów habilitowanych, 54 tys. doktorów i blisko 40 tys. doktorantów. A do tego blisko 1,3 mln studentów. To liczbowe podsumowanie polskiej nauki.
I choć wciąż nauka w Polsce ma twarz i nazwiska Jana Heweliusza, Ignacego Łukasiewicza, Karola Olszewskiego, Zygmunta Wróblewskiego, Marii Skłodowskiej-Curie, Henryka Arctowskiego, Ludwika Hirszfelda, Jana Czochralskiego i Stefana Banacha, to z czasem będzie się to zmieniać. Do listy dojdą kolejni.
Marzenie o Noblu
Mało kto wie, ale polskich naukowców, którzy "otarli się" o nagrodę Nobla było wielu. I tak w 2017 roku nagrodę otrzymali naukowcy z Niemiec i USA, którzy badali fale grawitacyjne. Tymczasem sprawą tą od lat zajmował się polski fizyk - prof. Andrzej Trautman. Odniesienia do wniosków prof. Trautmana znaleźć można również w pracach nagrodzonych noblistów.
Wśród naukowców oficjalnie wymienianych w branżowych mediach jako kandydat do nagrody Nobla był również prof. Artur Ekert, który kończył Uniwersytet Jagielloński, ale od lat związany jest z Uniwersytetem Oksfordzkim i jest specjalistą w dziedzinie kryptografii kwantowej. Nobla jednak nie dostał.
- Marzenie o polskiej nagrodzie Nobla nie jest mrzonką, nie jest żadną fantazją, jest bliższe niż nam się wydaje. W kwestii nauki i osiągnięć polskich naukowców jesteśmy zdecydowanie zbyt krytyczni. Już dziś polscy naukowcy w wielu dziedzinach są w ścisłej światowej czołówce. Nie w każdej dziedzinie, ale to nie powinno nas martwić. Gonimy konkurencję ze świata, gonimy Europę od lat i wcale nie odstajemy. Warto to podkreślać, bo przecież wciąż polska nauka ma wiele bolączek. Zanim jednak zaczniemy narzekać na braki, musimy doceniać to, co mamy - mówi prof. Maciej Żylicz, prezesa Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. Prof. Żylicz to tegoroczny laureat nagrody za całokształt działalności.
Jak podkreśla, taką "wieloletnią bolączką" jest głównie kwestia finansowania polskiej nauki, która musi nadrabiać nie tylko lata zaległości, ale całe dekady problemów.
- Wydatki na naukę rosną, choć daleko nam do poziomu znanego w największych europejskich krajach. Aspiracji i osiągnięć za to nam nie brakuje - podkreśla. Jego zdaniem polska nauka wciąż musi wiele się nauczyć na przykład w kwestii lobbingu na rzecz własnych naukowców. - W Europie nie jest niczym nadzwyczajnym nazywanie wydziałów imieniem żyjącego naukowca, który - według własnej uczelni - ma największe szanse na międzynarodową nagrodę - dodaje prof. Żylicz.
Jak podkreśla, wśród ponad 80 tys. polskich badaczy spora grupa jest na wybitnym, międzynarodowym poziomie. Brakuje tylko umiejętności lobbingu. Jego zdaniem w tej materii powinni działać wspólnie sami naukowcy, uczelnie, ale również rząd i agencje rządowe.
- I powinni być wspierani. Dlatego cieszy mnie, że raz w roku państwowym świętem będzie właśnie Dzień Nauki Polskiej. Musimy dać sygnał młodym polskim badaczom, który lata temu wyjechali z kraju, że czekają na nich nie tylko laboratoria, uczelnie, ale również nagrody i uznanie za ich pracę. W tej branży to szalenie istotne - podkreśla. Zwraca uwagę, że w obecnym systemie w Polsce bardziej opłaca się zbierać punkty za publikacje naukowe niż podejmować ryzykowne badania, które mogłyby okazać się przełomowe.
Prof. Żylicz zwraca też uwagę, że w promocji młodych talentów nie pomaga… samo środowisko naukowe. Jego zdaniem w wielu miejscach na awans mogą liczyć ci, którzy są właśnie dostarczycielami punktów do rankingów, a nie pomysłów.
Marcel Olejniczak
Artykuł powstał we współpracy z Uniwersytetem Mikołaja Kopernika w Toruniu