W czwartek padł rekord dziennych zakażeń koronawirusem. Ostatniej doby potwierdzono 615 przypadków, a 15 osób zmarło.
Komentując dane, rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz zwrócił uwagę, że coraz szybszemu rozprzestrzenianiu się koronawirusa sprzyja powszechne ignorowanie obowiązku noszenia maseczek.
- Zapewne będzie możliwe cofnięcie się o krok, jeśli chodzi o ograniczenia. Być może zostaną, podobnie jak w innych państwach, podniesione mandaty za brak maseczek. Będziemy zastanawiać się, czy nie wprowadzić bardziej ścisłej kontroli, czy osoba pytana przez policję nie będzie musiała mieć potwierdzenia, że nie musi nosić maseczki –powiedział.
W Polsce obowiązek noszenia maseczek wprowadzono 16 kwietnia. Początkowo w zasadzie nie doznawał ograniczeń, bo zasłaniać twarz musieliśmy nawet na świeżym powietrzu. W kolejnych tygodniach coraz bardziej okrajano listę sytuacji, w których ich noszenie było obowiązkowe.
Choć obowiązek nadal istnieje, nie trzeba żadnej wnikliwości, by wiedzieć, że wielu Polaków zakłada je tylko, gdy czuje, że naprawdę musi. A przecież na świeżym powietrzu zakładać je trzeba zawsze, gdy nie da się zachować odległości od innych osób. Tymczasem ze świecą szukać stosujących się do zasady ludzi na zatłoczonych promenadach czy ulicach.
Obowiązek noszenia maseczek obowiązuje w większości krajów europejskich i wielu na świecie.
Tak jest na przykład w Hiszpanii. Poszczególne regiony mogą wprowadzać własne zasady. I tak, w Andaluzji i w Galicji twarz trzeba zakrywać nawet na plażach lub basenach, ale nie jest to konieczne jeżeli przebywa się już w wodzie. Wysokość kar również ustalana jest na szczeblu lokalnym i wynosi zazwyczaj do 100 euro.
Wyższe kary, bo zaczynające się od 120 euro, przewidziane są w Portugalii. Tam twarz trzeba zasłaniać w komunikacji zbiorowej oraz niektórych ogólnodostępnych miejscach, na przykład kościołach, sklepach czy muzeach (a więc tak, jak w Polsce).
Włoski region Kampania przyjął przepisy, zgodnie z którymi można ukarać mandatem w wysokości 1000 euro osobę, która nie zasłania twarzy w ogólnodostępnym zadaszonym miejscu. Nie są to czcze pogróżki: serwis "The local" donosi, że w pierwszych dniach obowiązywania zasad ukarano trzech przedsiębiorców, którzy nie zobligowali swoich klientów do noszenia maseczek. Wśród ukaranych są właściciel baru i fryzjer.
Ponadto przewoźnicy w Kampanii mają zakaz wpuszczania do pojazdów pasażerów, którzy nie noszą maseczek. Jeśli pasażer zdejmie maseczkę w czasie podróży i odmówi ponownego jej założenia, kierowca ma niezwłocznie go wysadzić.
Kary za nienoszenie maseczek obowiązują również w australijskim stanie Victoria. Sytuacja jest tam na tyle poważna, że w najbardziej dotkniętych koronawirusem miejscach wprowadzono dotkliwe obostrzenia. W reakcji na niestabilną sytuację, sąsiadujący z Victorią stan Nowa Południowa Walia zadecydował w lipcu o zamknięciu granicy.
W Victorii brak maseczki może skutkować nałożeniem mandatu w wysokości 200 euro.
W Polsce wiele zależy od zachowania osoby bez maseczki
W Polsce maksymalny mandat za brak maseczki może wynieść do 500 zł. Policjanci mogą również skierować wniosek do sądu, który może nałożyć grzywnę do 5 tys. zł.
Sanepid natomiast może nałożyć karę w wysokości 30 tys. zł.
Rzecznik prasowy Komendanta Stołecznego Policji: nadkom. Sylwester Marczak przyznał w rozmowie z money.pl, że od wejścia w życie obowiązku zakrywania ust i nosa warszawska policja wystawiła 900 mandatów i skierowała 250 wniosków o ukaranie do sądu.
Zapewnia jednak, że ponad połowa interwencji w sprawie niestosowania się do tego obowiązku kończy się pouczeniem.
- To, czy policjant nałoży mandat czy ograniczy się do pouczenia, w dużej mierze zależy od postawy osoby, której interwencja dotyczy. Jeśli nie jest agresywna i nie ignoruje zasad bezpieczeństwa, można założyć, że skończy się na interwencji – powiedział.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl