Za kilogram masła w bokach pod koniec kwietnia trzeba było zapłacić 17,76 zł, a więc 20 proc. więcej niż na początku roku. Masło w kostkach kosztuje zaś 18,23 zł za kilogram, co oznacza wzrost o 10 proc. od stycznia - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
Według Jakuba Olipry, ekonomisty Crédit Agricole Bank Polska, ten wzrost cen się utrzyma. - Najbliższe tygodnie przyniosą otwarcie restauracji i hoteli nie tylko w Polsce, lecz także w innych krajach UE. Ten sektor jest ważnym odbiorcą masła, co będzie sprzyjało dalszemu wzrostowi cen - tłumaczy na łamach "DGP".
Ceny masła rosną w całej Unii Europejskiej, w kwietniu przeciętna cena za kilogram to 4 euro. Ma to związek ze wzrostem cen masła w Nowej Zelandii, która – jak podaje dziennik - odpowiada za blisko połowę światowego eksportu.
Dodajmy jednak, że nie są to najwyższe ceny, jakie musieliśmy zapłacić za masło. Rekord padł w 2017 r. Żeby wzrost nie był tak widoczny, markety zmniejszyły opakowania z popularnego 200-gramowego na np. kostki 170-gramowe, cena jednak pozostawała bez zmian.