- Najpierw w Świnoujściu, a teraz w Bielsku. Narodowy Bank Polski poinformował przedsiębiorców, że będzie kontrolował stosowanie przepisów ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu, która weszła w życie w lipcu, nieco w cieniu RODO - mówi money.pl Dariusz Bartosik, partner w Incaso Group.
Pisma rozsyłane przez NBP wywołały wśród przedsiębiorców popłoch i gorączkowe poszukiwania rozwiązań, które pozwolą na uniknięcie kar. Te są spore - za nieprzestrzeganie przepisów o RODO można zapłacić nawet 5 mln euro lub 10 proc. wartości rocznego obrotu firmy. Uczciwie należy przyznać, że Narodowy Bank Polski informował o ustawie już w kwietniu ubiegłego roku. Wówczas większość przedsiębiorców próbowała znaleźć rzetelne informacje o tym, jak rozumieć przepisy poświęcone Rozporządzeniu o Ochronie Danych Osobowych.
Pół roku na przygotowanie się i zapowiedź kontroli
Ustawa o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu została przyjęta w marcu ubiegłego roku, a zaczęła obowiązywać 13 lipca 2018 r. Zgodnie z jej zapisem, każdy "podmiot" miał 6 miesięcy na dostosowanie się do jej wymogów. Ten "okres karencji" minął 13 stycznia tego roku i NBP, który odpowiada za kontrolę kantorów, zaczął działać. Co dokładnie sprawdzą?
Problem dotyczy przewalutowań znacznych kwot gotówki. Jeśli ktoś idzie do kantoru i ma powyżej 15 tys. euro, to może mieć problem. Przede wszystkim kantory będą musiały go wylegitymować. Bez dowodu lepiej więc się tam nie pojawiać.
Co ważne, ustawa nakłada obowiązki nie tylko na właścicieli kantorów. Jest w niej bowiem wyszczególnionych 25 rodzajów działalności gospodarczej, która podlega rygorowi znowelizowanych przepisów. To m.in. firmy ubezpieczeniowe, pośrednicy w obrocie nieruchomościami, banki czy biura rachunkowe.
Każdy przedsiębiorca, który został objęty ustawą, musiał w ciągu wspomnianych sześciu miesięcy przygotować się na samodzielną analizę i wykrywanie podejrzanych transakcji. Przepisy narzucają bowiem obowiązek szkolenia, stworzenia wewnętrznej procedury analizy transakcji i podmiotów oraz oceny ryzyka w zakresie przeciwdziałania praniu pieniędzy i finansowania terroryzmu.
- W firmach muszą po pierwsze pojawić się procedury oceny ryzyka dla poszczególnych transakcji i podmiotów. Następnie procedury dla transakcji ponaprogowych, weryfikacji po listach PEP, sankcyjnych, PKD, krajów podwyższonego ryzyka oraz wypracowane metody weryfikacji dokumentów. Następnie należy powyższe procedury wdrażać w postaci analizy i raportowania w postaci ręcznej lub rozwiązań IT. Dotyczy to zwłaszcza dużych transakcji gotówkowych - mówi nam Bartosik.
Jak dodaje, podmioty obowiązane do stosowania nowych przepisów można podzielić na trzy grupy niezależnie od branży, w której działają. Są to korporacje, które w ramach własnych struktur mają najczęściej działy odpowiedzialne za ryzyko, odpowiedzialne za dostosowanie procedur i wdrożenie analizy oraz adaptujące organizację się do zmian w przepisach. Kolejna kategoria to średnie przedsiębiorstwa szukające rozwiązań na rynku oraz te najmniejsze. I właśnie one często nie są nawet świadome istnienia nowych przepisów i potrzeby ich stosowania, co nie musi wynikać z ich złej woli, ale zalewu nowych przepisów nakładających na nie kolejne obowiązki.
I właśnie z tego względu blady strach padł na kilka tysięcy przedsiębiorców, którzy w Polsce prowadzą kantory - najczęściej są to bowiem firmy z grupy najmniejszego biznesu. Często rodzinnego.
Duże transakcje - kantor powinienen sprawdzić klienta
Zgodnie z przepisami nowej ustawy transakcjami "ponadprogowymi", które muszą być skrupulatnie analizowane, są te przekraczające równowartość 10 tys. euro (dla kantorów limit jest wyższy i sięga 15 tys. euro). Co ważne, nie chodzi tylko o pojedyncze działania, ale również o szeregi transakcji wyglądających na powiązane ze sobą. O ile w przypadku firm weryfikacja nie stanowi wielkiego problemu, gdyż kontrahenci znają swoje dane i mogą weryfikować je w unijnych czy krajowych bazach danych, to w przypadku kantorów powstaje poważny problem. Jeśli wymiany takiej gotówki dokonuje osoba fizyczna, pracownik kantoru powinien ją wylegitymować i sprawdzić, czy nie figuruje jako PEP, czyli osoba eksponowana politycznie.
Z kolei kantor dokonujący wymiany powinien spróbować ustalić, czy taki "PEP" nie jest faktycznym beneficjentem wymiany.
Zejdźmy jednak na chwilę do poziomu "Kowalskiego". Niewiele osób dziś spotyka się z koniecznością wylegitymowania przy ladzie kantoru. A od 13 stycznia przy próbie wymiany wspomnianej kwoty powinien okazać się dokumentem ze zdjęciem. Z nieoficjalnych informacji wynika, że właściciele kantorów obawiają się legitymować klientów – jedni nie chcą ich stracić, inni boją się o swoje życie lub zdrowie. Zdarza się bowiem, że "transakcje ponadprogowe" realizują osoby ze światka przestępczego.
Pranie pieniędzy
Choć ustawa ma w tytule fragment o przeciwdziałaniu terroryzmowi, to problem w Polsce niemal nie istnieje. Pranie pieniędzy to jednak zupełnie inna "bajka". Jak udaje nam się ustalić, w branży sugeruje się, iż wykrywalność tego typu przestępstw nie przekracza 1 proc., co nie wynika z ich małego odsetka, ale raczej niesumiennego wypełniania obowiązków.
A samo pranie pieniędzy wbrew powszechnemu wyobrażeniu nie zawsze musi pociągać za sobą szereg skomplikowanych operacji finansowych, choć takie są najtrudniejsze do wykrycia. - "Duże tematy" często są uwiarygadniane zakupem nieruchomości czy zakładaniem lokat, zakupem ubezpieczeń lub papierów wartościowych. Są rozbijane na mniejsze i mieszane z innymi środkami. Na pytanie o pochodzenie pieniędzy można powiedzieć, że pochodzą ze sprzedaży nieruchomości lub lokaty, przy czym nie chodzi w tych transakcjach o zysk, ale legalizację źródła pochodzenia - tłumaczy ekspert.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl