Jak czytamy, w swoich dorocznych rekomendacjach Europejskie Stowarzyszenie Kolejowych Przewoźników Towarowych (EFRA) podniosło sprawę ustanowienia dla europejskich maszynistów uniwersalnego języka. Wybór miałby paść na język angielski w wersji uproszczonej. "Posługiwaliby się nim jak piloci samolotów, którzy na całym świecie, niezależnie od kraju pochodzenia, używają angielskiego" - zauważa serwis.
Wyjaśnia, że zdaniem EFRA brak uniwersalnego języka na kolei obniża jej konkurencyjność wobec innych rodzajów transportu. "Kolejowa mapa Europy, mimo układu z Schengen, poszatkowana jest granicami państwowymi, które pokrywają się z granicami występowania języków (z wyjątkami w postaci obszaru niemieckojęzycznego w Europie Środkowo-Zachodniej i czy frankofońskiego obejmującego Francję, Luksemburg, część Szwajcarii i Belgii). A że prowadzenie pociągu wymaga werbalnego komunikowania się, na każdej granicy następuje zwykle zmiana załogi" - czytamy.
Maszyniści jak piloci. Jeden język w całej Europie
Paweł Andrzejczyk z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Legnicy ocenia w rozmowie z PulsHR.pl, że propozycja jest bardzo ciekawa, ale jeżeli chodzi o polskie realia, bardzo trudna do wdrożenia. Jak zaznacza, większość maszynistów w najlepszym przypadku zna jeden język obcy, np. niemiecki czy angielski. Dodaje, że trudno jednak ocenić, w jakim stopniu potrafią się oni w nim porozumiewać.
- Chyba że stworzy się odpowiedni program nauczania maszynistów wyznaczonych do wyjeżdżania poza granice Polski. Mogłyby się tym zająć ośrodki szkoleniowe. Pod warunkiem, że zajęcia prowadziliby nie typowi instruktorzy kolejowi, ale przygotowani językowo specjaliści, którzy poznali kolej od praktycznej strony - podkreśla.
Andrzejczyk zwraca przy tym uwagę, że problem może być również z instruktorami pracującymi w ośrodkach. Ci - jego zdaniem - często nie mają odpowiedniego przygotowania pedagogicznego.