Tygodnik "Sieci" w najbliższym wydaniu ma opublikować obszerny wywiad z premierem Mateuszem Morawieckim. W środę portal wpolityce.pl opublikował jego fragmenty. Premier był m.in. dopytywany o posiadane przez niego i jego żonę nieruchomości.
- Przez 18 lat pracowałem na znaczących stanowiskach w banku, przez osiem i pół roku byłem prezesem dużego banku. Wcześniej też prowadziłem firmę i pracowałem za granicą. Już chyba wszyscy w Polsce wiedzą, ile zarobiłem pieniędzy. Dużo - stwierdził Morawiecki. Jak dodał, nie prowadzili z żoną wystawnego życia, nie zakopali tych pieniędzy w ogródku, nie wyprowadzili oszczędności do rajów podatkowych. - Zainwestowaliśmy w Polsce, w kilka nieruchomości - podkreślił premier.
Odparł też zarzut, że posiada konta zagraniczne. - Wszystkie konta, które mam – znajdują odzwierciedlenie w moim oświadczeniu majątkowym. Oświadczenie jest dostępne publicznie. Odpowiednie służby sprawdzały na pewno z każdej strony moje konto, przepływy finansowe, czy aktywa - powiedział.
Premier Mateusz Morawiecki podzielił się też informacją dotyczącą nieruchomości, które wraz z żoną kupował jeszcze jako prezes banku, czy pełniąc poprzednie funkcje.
- Na przykład przy ul. Oławskiej we Wrocławiu. To był zakup dokonany 15 lat temu w ramach licytacji publicznej. Było wielu licytujących, moja cena była po prostu najwyższa. Lokale były skądinąd w ruinie. Do remontu przystąpiliśmy kilka lat później. Na przykład działki w Żernikach Wrocławskich i na Oporowie na granicy Wrocławia. Tę pierwszą kupiliśmy od osób prywatnych kilka lat temu, drugą od parafii kilkanaście lat temu, na początku lat dwutysięcznych - wylicza premier.
Pytany o to, dlaczego wraz z żoną dokonali podziału majątku, odparł, że nie chciał mieć nic wspólnego z działalnością gospodarczą czy inwestycjami.
- Wszelkie nieruchomości, które były dochodowe, przejęła moja żona. Ona prowadzi działalność gospodarczą, wynajmuje nieruchomości, inwestuje. Będąc prezesem banku i potem, tym bardziej, na polu działalności publicznej, politycznej, nie chciałem mieć związku z aktywnym inwestowaniem, z działalnością gospodarczą - zapewnia Morawiecki.
Czytaj również: Morawiecki: "Smak polskiego chleba - nie do zastąpienia"
Premier odniósł się też do kwestii dwóch książek o nim samym. Jedna jest autorstwa dziennikarza i pisarza Tomasza Piątka (już dostępna), drugą napisał były rzecznik BZ WBK (premiera niebawem).
- W przypadku teorii i spisków przedstawionych w pierwszej książce, aż boję się przyznać, że czasami lubię zjeść chińszczyznę albo pizzę, bo zostanę zakwalifikowany jako agent wpływów chińskich albo włoskich w Polsce - powiedział Mateusz Morawiecki. - Druga książka to zasadniczo próba pokazania, że byłem niedobrym prezesem banku. Cóż, widać, że podwojenie liczby klientów, podwojenie zysków, najwyższa lub jedna z najwyższych rentowności, to nie sukces, a porażka - dodał.
Kwestię książek o sobie podsumował w ten sposób: "To pewnie kwestia perspektywy. Ludzie z różnej gliny są ulepieni. Jest w obu książkach wiele różnych zmanipulowanych fragmentów".
O swojej najnowszej książce Tomasz Piątek opowiedział na łamach WP.
- Związki Morawieckiego z rosyjską mafią? Jeśli znajduję pięć powiązań premiera z Michaiłem Fridmanem, najbogatszym oligarchą sołncewskiej mafii, i zawsze są to powiązania bliskie i istotne, choć pośrednie - to wtedy mam obowiązek o tym napisać. Bo to nie są żarty. Tu chodzi o nasze bezpieczeństwo narodowe - mówi Wirtualnej Polsce Tomasz Piątek.
Po dwóch książkach poświęconych Antoniemu Macierewiczowi, pisarz i dziennikarz Tomasz Piątek wziął na celownik polskiego premiera. I, podobnie jak w przypadku byłego szefa MON, przedstawia swoją interpretację powiązań szefa rządu z Kremlem, mafią sołncewską i rosyjskim wywiadem.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl