Premier Mateusz Morawiecki był gościem porannej rozmowy Krzysztofa Ziemca na antenie radia RMF FM. Pytany o politykę klimatyczną i o to, dlaczego Polska blokuje wprowadzenie unijnych regulacji dot. klimatu, odpowiedział, że to "żadna blokada", a Polska ze zmianami klimatu walczy. Robi to po prostu swoimi metodami.
- Przede wszystkim trzeba zaznaczyć, że my robimy wszystko, by przywrócić piękno przyrody - powiedział premier Morawiecki. - Wdrażamy ogromne programy. Termomodernizacja, farmy wiatrowe na morzu bałtyckim, które planuje PGE. Polska nie ma sobie w tym względzie nic do zarzucenia - zaznaczał.
Polsce zarzuca się jednak zablokowanie wprowadzenia nowych regulacji unijnych, które miały być wprowadzone na czwartkowym szczycie w Brukseli.
Państwa członkowskie UE - wśród nich Niemcy i Francja - chciały, by do 2050 roku gospodarka Unii Europejskiej stała się neutralna klimatycznie. To znaczy, by emitowała i pochłaniała dokładnie tyle samo dwutlenku węgla, bez żadnego wpływu na klimat.
- Polska nie tylko tego nie blokuje. Polska jest za tym, żeby transformacja klimatyczna była sprawiedliwa. My jesteśmy państwem nie tak bardzo rozwiniętym jak Francja, która ma energetykę opartą na atomie, czy bardzo bogate Niemcy i kraje skandynawskie - mówił premier. - Będziemy robili wszystko, żeby zapłacić za te zmiany jak najmniejszy rachunek. Nie można robić tak, żeby najbiedniejsi ponosili największe koszty - argumentował.
Według unijnych źródeł, na które powołuje się Polska Agencja Prasowa, doszło do ostrej dyskusji między Mateuszem Morawieckim a prezydentem Francji Emmanuelem Macronem podczas zakończonego właśnie szczytu w Brukseli. Polski premier miał spotkać się z "atakiem" ze strony Niemców, Francuzów, Hiszpanów, Włochów i Holendrów. Według nieoficjalnych informacji, które przedstawia PAP, prócz Warszawy sprzeciw wyraził również Budapeszt, Praga i Talin. Polska nie była więc jedynym krajem.
- Doprowadziliśmy do tego, że w konkluzjach nie został ujęty rok 2050 jako data graniczna. W ten sposób zabezpieczyliśmy interesy polskich obywateli i uniknęliśmy narażania ich na dodatkowe koszty i opodatkowanie - tłumaczył dziennikarzom w piątek późnym wieczorem Mateusz Morawiecki w Brukseli. Jak dodał, "musimy wiedzieć, jakie środki otrzymamy na poszczególne sektory gospodarki w związku ze zwiększeniem ambicji klimatycznych".
Premier w Brukseli podkreślał, że kraje zachodniej Europy konsumują niekiedy dwa razy więcej energii na głowę jednego mieszkańca niż Polska, tylko przesuwają produkcję do krajów Azji lub innych krajów świata.
Wnioski ze szczytu przyjmowane są jednomyślnie. Stąd wystarczył jeden głos sprzeciwu, by cały pomysł upadł.