- Nord Stream 2 jest niemiecko-rosyjskim projektem, który destabilizuje Europę i zmniejsza bezpieczeństwo Europy. Wzywamy Niemcy, aby zrezygnowały z tego projektu, żeby przestały dalej wpływać na faktyczną destabilizację w tej części Europy, bo może być to bardzo groźne dla Unii Europejskiej i dla wielu państw tego regionu - powiedział szef polskiego rządu po spotkaniu z premierem Słowenii Janezem Janszą.
Morawiecki mówił, że temat Nord Stream 2 to "rana" i "należy załatwić go tak, aby solidarność europejska nie ucierpiała". - Pojawiają się głosy z Niemiec, że nie ma różnicy między molekułą gazu płynącą przez Nord Stream 1 czy Nord Stream 2 w przyszłości - oby nie - a molekułą gazu płynącą przez Ukrainę, Białoruś, Polskę czy Turcję. Otóż jest ogromna różnica. Może nie ma różnicy w składzie chemicznym, ale jest różnica polityczna, społeczna i dla bezpieczeństwa Europy - podkreślił polski premier.
O tym, że gaz z Nord Stream 2 "nie jest gorszy" mówiła w tym tygodniu kanclerz Niemiec Angela Merkel. - Mam wrażenie, że w związku z Nord Stream 2 mamy do czynienia z konfliktem, który ma dużo szerszy wymiar i który dotyka kwestii, w jakim wymiarze chcemy handlować z Rosją - powiedziała Angela Merkel podczas sesji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, cytowana przez "Deutsche Welle". Jak dodała, Niemcy podjęły decyzję w sprawie budową Nord Stream 2, nawet jeśli wielu w tej „bitwie politycznej" nie zgadza się z nią.
Nord Stream 2 to oś sporu nie tylko ze strony polskich władz. Inwestycji sprzeciwia się administracja prezydenta Joe Bidena. - Każda firma ryzykuje sankcje, jeśli weźmie udział w budowie Nord Stream 2 - powiedział kilka dni temu Joseph Giordono-Scholz, rzecznik ambasady USA w Berlinie na łamach gazety "Der Tagesspiegel". - Jest to geopolityczny projekt Rosji, który zagraża bezpieczeństwu energetycznemu Europy, a także Ukrainy i wschodnich partnerów NATO - wyjaśniał rzecznik ambasady.