Dziennikarz śledczy Radia ZET Mariusz Gierszewski dotarł do pochodzącej z kręgów rządowych listy blisko 100 osób poleconych przez Mateusza Morawieckiego do pracy w spółkach Skarbu Państwa i ministerstwach.
Nazwiska na liście nie zostały upublicznione, ale dziennikarz zapewnia, że są na niej zarówno prezesi, dyrektorzy dużych i małych spółek Skarbu Państwa oraz członkowie rad ich rad nadzorczych.
O komentarz do informacji podawanych przez Radio ZET poprosiliśmy Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
- Doniesienia na które się Pan powołuje nie są zgodne z prawdą. Informujemy także, że w Polsce nie ma resortu cyfryzacji - tak brzmi lakoniczna odpowiedź służb prasowych KPRM. Dla jasności - nie pytaliśmy, czy w Polsce jest resort cyfryzacji.
Dwa miesiące temu PSL przedstawiło listę ponad 358 osób, które miałyby być związane z obozem rządzącym i jednocześnie zasiadać w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa.
Jak czytamy na łamach "Gazety Wyborczej", lista jest długa, a przedstawione w niej nazwiska podzielono na pięć kategorii. Pierwsza z nich - działacze partii wchodzących w skład Zjednoczonej Prawicy - opiewa na blisko 200 nazwisk.
Drugą grupą są obecni lub byli radni - a nawet, jak zauważa "Wyborcza" - kandydaci na radnych. W sumie w tej kategorii pojawiło się ponad 120 nazwisk. Kolejne osoby to 18 byłych posłów, ministrów lub senatorów oraz 9 kandydatów na te funkcje publiczne.
Kilka miesięcy temu PiS zapowiedział ukrócenie nepotyzmu w spółkach Skarbu Państwa. Zapowiadano jednak, że ustawa zakazująca rodzinom polityków zajmowania państwowych posad nie obejmie tych, którzy już je zajmują. Ich lista sporządzona przez money.pl jest długa.
- Syndrom "tłustych kotów" to jest nepotyzm, który nie jest szeroki, ale my musimy to zmienić. Obowiązkiem tego Kongresu jest, aby to zmienić - powiedział na ostatnim kongresie PiS Jarosław Kaczyński.
Czystek jednak nie będzie. Zgodnie z wewnętrznymi ustaleniami przepis nie będzie obowiązywał wstecz. Oznacza to, że już dziś pracujący, nie stracą zatrudnienia.
W uchwale zapisano też, że przepisami nie będą objęte osoby, "które pracują w spółkach Skarbu Państwa ze względu na kompetencje, doświadczenie zawodowe i doszło do nadzwyczajnej sytuacji życiowej".
Tymczasem miesiąc temu na kanale Poufna Rozmowa w aplikacji Telegram pojawiły się maile, które uderzają w Joachima Brudzińskiego. Według opublikowanej korespondencji, która może pochodzić ze skrzynki europosła, miał on załatwić rodzinie etaty w spółkach skarbu państwa.
Jednocześnie posłowie znaleźli świetny sposób na to, by dorobić sobie do diet i sejmowych uposażeń - zatrudniają się masowo w rządzie. "Rz" wylicza, że na 100 osób zasiadających w rządzie, aż 56 to posłowie i senatorowie. Pełnią oni funkcje doradców lub wiceministrów. Dzięki temu mogą zachować dietę poselską wynoszącą 30 tys. złotych rocznie.
Gabinet Mateusza Morawieckiego jest najbardziej rozległy, jeżeli chodzi o pełnomocników rządu. Obecny premier i jego rząd posiadają ich 40. Dla porównania Ewa Kopacz miała ich zaledwie 16.