Mercedes-Maybach to marka, która czerpie ze spuścizny działających od 1909 do 1940 r. zakładów z niemieckiego miasta Sindelfingen, niedaleko Stuttgartu. To właśnie od pierwotnej nazwy Maybach Motorenbau pochodzi logo tej marki. Początkowo firma zajmowała się wytwarzaniem silników do sterowców Zeppelin. Samochodami Maybach zajął się po zakończeniu I wojny światowej, gdy postanowienia Traktatu Wersalskiego zakazały produkcji lotniczej w Niemczech.
Pierwszy model Maybacha, nazwany W1, stworzono w zaledwie jednym egzemplarzu, wyłącznie do celów testowych. W 1921 r. na rynku zadebiutował model W3, a po nim kolejne. W 1929 r. to właśnie Maybach wyprodukował pierwszy na świecie samochód z dwunastocylindrowym silnikiem V12 - model DS. W czasie II wojny światowej zakłady Maybacha znów zajmowały się produkcją silników i przekładni na potrzeby pojazdów wojskowych.
Maybach. Pojawiał się i znikał
W 1960 r. po śmierci Karla Maybacha prawo do marki przejął koncern Daimler-Benz, ale pierwsze współczesne samochody z podwójnym "M" na masce pojawiły się niemal 40 lat później. W 1997 r. w Tokio Niemcy pokazali Mercedes-Benz Maybach Concept, prototyp luksusowej limuzyny, która miała rzucić rękawicę Bentleyowi. Chwilę później jego bezpośredni rywal BMW wziął pod swoje skrzydła brytyjskiego Rolls-Royce'a.
W 2002 r. na rynku zadebiutował Maybach 57 i jego przedłużona wersja - 62. Pierwszy z nich mierzył 570 cm długości, drugi - odpowiednio 620 cm. Z ceną przekraczającą 1 mln zasłużył wówczas na miano najdroższego nowego samochodu dostępnego w salonach samochodowych w Polsce. Po drodze był jeszcze Maybach Exelero z 2005 r., wyprodukowany w zaledwie jednym egzemplarzu jako drogowy poligon doświadczalny dla producenta opon Fulda. Ten ekstrawagancki model czerpał wiele z prototypu Maybacha z lat 30. XX wieku. Później za 8 mln dol. kupił go amerykański raper i producent Bryan Williams.
Po 10 latach działalności koncern Daimler zrezygnował z Maybacha jako oddzielnej marki, ze względu na niesatysfakcjonujące wyniki sprzedaży. Podczas gdy sprzedaż Maybacha liczono w grubo mniej niż 200 egzemplarzach rocznie, Rolls-Royce notował wyniki rzędu 2,7 tys. sztuk.
Jednak Maybach nie umarł i nie zniknął z rynku na zawsze. Dwa lata później powrócił jako najdłuższa i najbardziej luksusowa odmiana modeli Mercedesa. Dziś oferta Maybacha obejmuje dwa modele:
- Mercedes-Maybach S - luksusowa limuzyna, produkowana od 2014 r. na bazie klasy S, obecnie dostępna jest druga generacja
- Mercedes-Maybach GLS - luksusowy SUV, produkowany od 2019 r. na bazie drugiej generacji modelu GLS.
Mercedes-Maybach S680. Limuzyna za 1,33 mln zł
Mercedes-Maybach, obok Rolls-Royce'a i Bentleya, to ostatni bastion silników V12. Jednostki z dwunastoma cylindrami prawie zniknęły już z rynku i ich los wydaje się przypieczętowany w świecie motoryzacji, zdominowanej przez prymat redukcji emisji CO2.
Mierząca niemal 5,5 m długości limuzyna jest o 18 cm dłuższa od przedłużonej wersji Mercedesa klasy S. Najmocniejszy wariant Maybacha, ukrywający się pod oznaczeniem S680, rozpędza się od 0 do 100 km/h w 4,5 sekundy. Mowa o samochodzie o masie własnej blisko 2,3 tony. Sześciolitrowy silnik benzynowy generuje 612 KM mocy i 900 Nm momentu obrotowego.
I skoro nie jest to samochód do dynamicznej, sportowej jazdy, to dlaczego ma ich aż tyle? Bo może. Po prostu. W segmencie luksusowych samochodów za grubo ponad 1 mln zł nie liczą się racjonalne argumenty. Bo jak "wytłumaczyć" opcjonalny dwukolorowy lakier za ponad 70 tys. zł czy choćby dwa metalowe kieliszki do szampana za ponad 6 tys. zł ozdobione dyskretnym logo z podwójnym "M"?
Poza tym silnik V12 imponuje kulturą pracy. Uruchamia się bez najmniejszych wibracji i uwodzi przyjemnym dla ucha szumem, w każdej chwili będąc gotowym do "ucieczki". Ma to swoją cenę w postaci średnio 15 litrów benzyny na 100 km. I to z zastrzeżeniem, że kierowca bardzo rozważnie traktuje pedał gazu, ceniąc sobie komfort "płynięcia" po drodze nad wykorzystywanie potencjału ponad 600 koni mechanicznych. Jeżdżąc po zakorkowanym mieście, bez trudu można przekroczyć 20 litrów na 100 km.
Mercedes-Maybach. Klasa S jeszcze bardziej luksusowa
Rolls-Royce, choć łączy go silne pokrewieństwo z BMW serii 7, stara się ukryć to na pierwszy rzut oka. Maybach ani przez chwilę nie kamufluje tego, że dziś jest linią modelową Mercedesa i wyniesieniem klasy S na jeszcze wyższy poziom komfortu i bogactwa. Na masce dumnie pręży się celownik z gwiazdą, pas przedni ocieka chromem i onieśmiela gigantycznym grillem Maybach.
Pomijając to, z zewnątrz patrząc, do słupka B to de facto klasa S. Gdyby posadzić kogoś za kierownicą i dopiero na fotelu zdjąć mu z oczu opaskę, mógłby nie rozpoznać, że to Maybach. Najmniejszych wątpliwości nie będzie miał za to ten, kto usiądzie z tyłu. I to właśnie dla niego jest ten samochód.
Mercedes-Maybach S680. Lista zmartwień... ale nie dla właściciela
Potężne drzwi, które można otwierać i zamykać elektrycznie za pomocą przycisku, zapraszają do niezwykle przestronnego i wygodnego wnętrza. Dwa fotele z wielopłaszczyznową regulacją, podgrzewaniem, wentylacją i kilkoma opcjami masażu do wyboru, pozwalają na wygodną pracę w drodze lub po prostu na sen. W przeciwieństwie do klasy S, tu oba tylne fotele mogą się rozłożyć. Każdy z pasażerów może oddawać się ulubionej rozrywce - słuchając muzyki, gdy obok ktoś ogląda telewizję, za sprawą indywidualnych ekranów oraz zestawów słuchawkowych.
Po zmroku, oświetlenie ambientowe wcale nie udaje, że jest dyskretne - potrafi grać pierwsze skrzypce, modelując nastrój w kabinie pasażerskiej. Może ona stać się prywatną salą kinową albo koncertową, wykorzystującą nagłośnienie Burmester z 31 głośnikami. I tu dochodzimy do sedna samochodów z półki, którą zajmują takie auta jak Mercedes-Maybach S680 - mają dawać przyjemność, niespotykany komfort i radość. Tym, których na nie stać.
Bo Mercedes-Maybach S680 nie jest praktyczny. Mimo tylnej skrętnej osi, licznych czujników, kamer oraz asystenta parkowania, ponad 5,5 m długości to nie są gabaryty stworzone do zatłoczonego miasta. Ponadto oferuje symboliczny bagażnik - znaczną jego część zajmuje lodóweczka, która zmieści dwie butelki szampana i kilka mniejszych trunków. Limuzyna nie wszędzie wjedzie, a potężne tylne drzwi trudno szeroko otworzyć na niejednym miejscu parkingowym. Piękna biała skóra wymaga uważnej troski, łapiąc kurz i z czasem odbarwiając się od ubrań. Równie łatwo brudzą się kontrowersyjne 20-calowe felgi. Tankowanie 76-litrowego baku do pełna przy obecnych cenach paliw może przyprawić o zawrót głowy. Jeszcze więcej o "problemach", jakie taka limuzyna sprawia w codziennym użytkowaniu, można przeczytać w portalu autokult.pl.
Ale trzeba podkreślić jedno: nie są to zmartwienia właściciela i głównego użytkownika Maybacha S680, zasiadającego na tylnym prawym fotelu. Wszystkim tym martwi się jego szofer.