8 marca McDonald's ogłosił, że wstrzyma działalność w Rosji, dołączając do grona firm, które już wcześniej zdecydowały się na ten krok w reakcji na rosyjską napaść na Ukrainę.
"Nasze wartości oznaczają, że nie możemy ignorować niepotrzebnego ludzkiego cierpienia, do którego dochodzi w Ukrainie" - napisał w liście do pracowników prezes McDonald's Chris Kempckinski. Sieć ma w Rosji 850 restauracji, zatrudnia tam 62 tys. osób. Mimo zawieszenia działalności zapowiedziała, że nadal będzie wypłacała im pensje.
Franczyzobiorcy McDonald's działają w najlepsze
Media, podliczając skalę biznesu McDonald's w Rosji, podawały, że firma jest właścicielem 84 proc. rosyjskich restauracji. Pozostałe zaś są prowadzone w ramach franczyzy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Teraz widać tego skutek. Jak podaje Business Insider, powołując się na rosyjską agencję Ria Novosti, franczyzobiorcy nie zamknęli swoich placówek, bo pozwalają im na to zapisy w umowach. Tym samym w Rosji nadal działa około stu restauracji, w których można bez problemu zjeść Big Maca. McDonald's potwierdził agencji, że część jego lokali w Rosji działa. To m.in. restauracje na dworcach czy lotniskach.
Nie tylko McDonald's ma problem
Podobny problem z wpływem na działające w Rosji lokale ma Burger King. Właściciel tej marki, Restaurant Brands International, nie był w stanie bezpośrednio zamknąć działalności ze względu na skomplikowaną umowę prawną z głównym partnerem franczyzowym, Aleksandrem Kołobowem, z którym od dekady prowadzi w Rosji spółkę joint venture - podawał "The Guardian".
W Rosji jest niemal 800 lokali spod szyldu Burger King.