Ludzie Tomasza Czechowicza próbują ugasić pożar, który trawi fundusze należące do grupy MCI Capital. Przed weekendem Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała o wszczęciu śledztwa ws. możliwych nieprawidłowości przy sprzedaży certyfikatów inwestycyjnych funduszu MCI TechVentures.
Śledczy proszą o kontakt osoby, które zostały poszkodowane w sprawie i nie otrzymały pieniedzy za wykup certyfikatów.
"Prokuratura Okręgowa w Warszawie zwraca się o zgłaszanie się wszystkich uczestników funduszu MCI TechVentures 1.0., którzy w podanym okresie nabyli jego certyfikaty inwestycyjne i mimo złożenia dyspozycji ich wykupu (umorzenia) nie otrzymali w ogóle środków lub otrzymali je w niepełnej wysokości" - czytamy w komunikacie prokuratury.
W poniedziałek "na gorąco" zorganizowano spotkanie, podczas którego członkowie zarządu MCI Capital TFI próbowali wytłumaczyć namnażające się ostatnio niejasności. Co prawda, nie było prezesa całej grupy Tomasza Czechowicza, ale padła ważna deklaracja: jest gotowość do zmiany statutu funduszu.
O co chodzi? Statut funduszu MCI TechVentures, który w 2008 roku zaakceptowała Komisja Nadzoru Finansowego, określa m.in. zasady wejścia w inwestycję. Ponieważ pieniądze były lokowane w młode firmy technologiczne, a więc biznesy niepewne i ryzykowne, zasady przekazania i ewentualnie zabrania swoich pieniędzy były bardzo restrykcyjne.
- Jest to specyficzny fundusz, który nie inwestuje w płynne instrumenty finansowe, dlatego muszą być jasne zasady wejścia i wyjścia oraz ograniczone zasady umorzeń. Ciężko nam uwierzyć, że inwestorzy, którzy są teraz głośni w prasie, nie mieli świadomość ryzyka – komentował mecenas Tomasz Masiarz.
Przeciętny inwestor mógł zrobić to raz w roku podczas tzw. okna umorzeniowego, a i tak nie były to jedyne limity. Ograniczenia nie dotyczyły jednak inwestora uprzywilejowanego, którym był… fundusz MCI Fund Management zarządzany przez Tomasza Czechowicza. Więc, gdy inwestor uprzywilejowany wykupił swoje certyfikaty inwestycyjne (czyli papiery wartościowe funduszu), pozostałym pozostało niewiele, albo nic. Tak stało się w tym roku i ubiegłym.
Inwestorzy widząc, że fundusz nie radzi sobie tak dobrze, jak w poprzednich latach, zaczęli się bać, że nie zobaczą już swoich pieniędzy. O panicznej reakcji osób, którzy poczuły, że są blokowane, pisaliśmy tutaj. Dziś fundusz postanowił wyjść naprzeciw osobom, które powierzyły mu pieniądze.
- Jesteśmy gotowi do rozmów na temat zmian statutu funduszu – powiedział członek zarządu MCI TFI, Krzysztof Konopiński. Ale postawił dwa ważne warunki: - W pierwszej kolejności musimy obsłużyć dług funduszu. Wynosi on dziś 150 mln zł i jest rozłożony na trzy najbliższe lata.
Potrzebna jest jeszcze zgoda wszystkich inwestorów. Pierwsze rozmowy mają się odbyć 18 i 19 czerwca. Podczas spotkania odniesiono się jeszcze do postępowania prokuratorskiego.
- Towarzystwo nie otrzymało żadnej informacji poza doniesieniami medialnymi, że prowadzone są działania procesowe. Naszym zamiarem jest jak najpełniejsze uczestnictwo w śledztwie. Nie ma winy po naszej stronie, jako TFI postąpiliśmy zgonie z prawem - wyjaśnił Masiarz
Konopiński przypomniał również, że dziś kapitalizacja funduszu MCI TechVentures wynosi 1 mld zł, a inwestorom w latach 2011-2018 wypłacono ponad 300 mln zł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl