Ustawa o prawach autorskich, którą zajmuje się obecnie Sejm, to pochodna unijnej dyrektywy, którą Polska musi wdrożyć. Głośno o niej było przede wszystkim ze względu na protest artystów z branży filmowej, którzy domagali się odpowiednich zapisów w ustawie. Zarazem odpowiednich regulacji domagali się wydawcy mediów.
Media walczą o swoje prawa. Komisja kultury odrzuciła poprawkę
Sejmowa komisja kultury i środków przekazu odrzuciła jednak w czwartek poprawkę posłanki Lewicy Darii Gosek-Popiołek, która uwzględniała postulaty wydawców mediów. Posłanka podkreślała przy tym, że chodzi o "zagwarantowanie prawa do uczciwych negocjacji" z platformami cyfrowymi. Podobnie stało się z poprawką zaproponowaną przez Dorotę Olko, która chciała wprowadzenia mechanizmu mediacji prowadzonych przez UOKiK przy negocjacjach mediów z big techami. Tym samym odrzucono dwie poprawki, które uwzględniały postulaty mediów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Już wcześniej wiceminister kultury Andrzej Wyrobiec apelował jednak o przyjęcie ustawy bez nowych poprawek. Ostatecznie, komisja zagłosowała zgodnie z jego apelem.
Przypomnijmy, że dyrektywa nakazuje m.in., by wielkie platformy internetowe dzieliły się przychodami z reklam z twórcami treści. Haczyk jednak tkwi w tym, że wysokość wynagrodzenia obie strony - czyli media i platformy - mają ustalać we własnym zakresie, w ramach negocjacji między sobą.
Dlatego media postulowały, by państwo narzuciło pewne zasady tych negocjacji. M.in. nieprzekraczalne terminy zarówno na odpowiedź ze strony platform, jak i same negocjacje. Dodatkowo, miałby zostać wprowadzony mechanizm arbitrażu w przypadku braku konsensusu - dokonywanego np. przez UOKiK.
Jak opisywaliśmy, wydawcy nagłaśniali problem od wielu miesięcy, napisali też list otwarty w tej sprawie. "Obecny projekt jest niekorzystny dla polskich mediów" - grzmieli. I podkreślali, że przyjęcie przepisów w obecnej formie jest "zagrożeniem dla wartości demokratycznych w Polsce".