Kasia po lekarstwo musiałaby prawdopodobnie jechać 300 kilometrów. Z badania przeprowadzonego dla money.pl i Wirtualnej Polski wynika bowiem, że spośród 140 przepytanych aptek tylko dwie - w Koninie i Poznaniu - mogą od ręki sprzedać susz z marihuany leczniczej.
Kolejne 12 może go zamówić w hurtowni i sprzedać w ciągu tygodnia (szczegółowe wyniki naszego badania w dalszej części tekstu). To znaczy, że chorzy ratunku mogą szukać zaledwie w co dziesiątej aptece.
- Nawet nie jestem zaskoczona, bo wiem, że tak jest. Na początku pojawiały się informacje, że tylko 7 kilogramów suszu sprowadzono do Polski. To wystarczy dla maksymalnie 500 pacjentów - mówi nam Anna Kalita.
To żona zmarłego przed dwoma laty Tomasza Kality, który do końca życia walczył o legalizację medycznej marihuany. Sam jej potrzebował, chorował na glejaka mózgu. Teraz w jego imieniu walczy małżonka.
- Kolejny import suszu to ma być około 20 kilogramów. Łatwo policzyć, że to wciąż za mało. Chorych na lekooporną padaczkę jest ponad 100 tysięcy - wylicza Anna Kalita.
Ale nie tylko oni mogliby korzystać z leków wytworzonych na bazie medycznej marihuany. - Są dzieci autystyczne, osoby leczące się psychiatrycznie i - co dla mnie osobiście najważniejsze - chorzy onkologicznie - mówi nasza rozmówczyni. - Marihuaną chciał się leczyć mój Tomuś, teraz chorobę nowotworową wykryto u innej, bardzo bliskiej mi osoby. Chciałabym, żeby lekarz przepisał te leki, ale wiem, że tak się nie stanie - dodaje Anna Kalita.
Anna i Tomasz Kalitowie w 2016 roku podczas manifestacji na rzecz legalizacji medycznej marihuany.
Jak podkreśla, lekarze sami niewiele wiedzą o właściwościach medycznej marihuany, bo ona przez wiele lat była nielegalna. - Nie ma szkoleń, onkolodzy nie wiedzą, czy mogą przepisywać. Oczywiście, teraz przynajmniej można ją gdzieś dostać, więc to spora różnica, ale pracy przed nami wciąż jeszcze bardzo dużo - mówi żona byłego rzecznika SLD.
Ministerstwo milczy
Zapytaliśmy w ministerstwie zdrowia, czy podejmowane są jakiekolwiek działania, które obecny stan rzeczy mogłyby zmienić. W odpowiedzi dowiedzieliśmy się, że marihuana medyczna została dopuszczona do obrotu w październiku ubiegłego roku. I że "apteka może być wyłączona z prowadzenia sprzedaży produktami leczniczymi zawierającymi substancje psychotropowe takie jak medyczna marihuana". Na mocy Prawa farmaceutycznego.
Resort napisał jedynie, że szkolenia w tej materii prowadzą Okręgowe Izby Aptekarskie. Ale czy samo ministerstwo robi w tym kierunku cokolwiek? Tego się nie dowiedzieliśmy.
Jak mówi nam Anna Kalita, szlaki rzeczywiście przecierać zaczynają farmaceuci. - Z tego co wiem, Naczelna Izba Aptekarska organizuje szkolenia, by farmaceuci więcej wiedzieli na temat leczniczej marihuany - mówi money.pl.
Na razie nie ma żadnych informacji, by podobne działania podjęto w środowisku lekarskim. - Co taki lekarz może powiedzieć pacjentowi? To, co przeczyta w internecie? - pyta Kalita. - Na to powinna być procedura, lekarze powinni znać dawkowanie. Dziś chorzy często kupują medyczną marihuanę na czarnym rynku.
Dlatego o opinię poprosiliśmy również Naczelną Izbę Lekarską. Póki co, odpowiedzi brak.
- Mam nadzieję, że farmaceuci dali dobry sygnał, żeby w tej sprawie działać ze znacznie większym wysiłkiem - puentuje Anna Kalita.
Marihuana - dobro luksusowe
Z badań przeprowadzonych przez Instytut Badawczy ABR SESTA na zlecenie money.pl i Wirtualnej Polski wynika, że w polskich aptekach praktycznie nie da się dostać medycznej marihuany od ręki. Ankietę przeprowadzono w 140 placówkach. Tylko w dwóch lek był na stanie - w Koninie i Poznaniu. Cena? Około 70 zł za gram suszu.
Z kolei w 12 aptekach farmaceuci informowali, że mogą zamówić preparat z hurtowni i będzie do odbioru najpóźniej w ciągu tygodnia. Sprzedawcy wiedzieli też, że jest to marihuana w formie suszu, znali cenę i dało się zauważyć, że wiedzą o czym mówią.
Anna Kalita: Błagałam Tomka, żeby już umarł
Jednak wielu farmaceutów zaskakiwało pytanie o medyczną marihuanę. Co czwarty z nich poprosił o ponowny kontakt za jakiś czas, bo "do tej pory nie miał do czynienia z tematem".
Zdecydowana większość respondentów w ogóle nie miała pojęcia o temacie i informowała, że medycznej marihuany w ich aptece kupić się nie da. Taką odpowiedź słyszeliśmy 87 razy, czyli w 62 proc. przypadków.
Odwiedziliśmy jedną z aptek na Dolnym Śląsku. - Do nas jeszcze nikt z taką receptą nie przyszedł - usłyszeliśmy. - Ponoć w niektórych hurtowniach susz już jest, ale nie we wszystkich - mówił nasz rozmówca.
Jeśli daną aptekę obsługuje hurtownia, która lek posiada, to pacjent może już na drugi dzień zrealizować receptę. Jak widać jednak po wynikach badań, wciąż zdarza się to jednak dość rzadko. - Jeśli w hurtowni nie ma, to my mamy związane ręce - słyszymy w jednej z aptek.
Co ciekawe, z badania wynika, że najwięcej odmów było w miejscowościach powyżej 500 tys. mieszkańców. W aglomeracjach farmaceuci aż w 69 proc. przypadków (średnia dla wszystkich miast to 62 proc.) informowali, że w ich aptece medycznej marihuany nie ma i nie da się zamówić.
Z kolei w mniejszych miastach farmaceuci są najbardziej pomocni. Z 12 aptek, w których da się zdobyć medyczną marihuanę, aż 10 leży w miastach liczących od 10 do 500 tys. mieszkańców.
O problemach z dostępnością wiedzą sami farmaceuci. "Z medyczną marihuaną jest jak z receptami wystawianymi przez pielęgniarki" - pisze jedna z farmaceutek na specjalistycznym forum dyskusyjnym. "Czyli każdy słyszał, a nikt jeszcze nie doświadczył" - uzupełnia inna.
Przypomnijmy, że medyczna marihuana jest w Polsce legalna od listopada 2017 roku, gdy zmieniono przepisy. Rok później pozwolenie na wprowadzenie do obrotu leków otrzymała firma Spectrum Cannabis.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl