"Proszę o wypełnienie załączonych tabel i odesłanie ich" - tak brzmi treść maila, który w poniedziałek miał dotrzeć do kuratoriów oświaty w całej Polsce.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jedna z tabel powinna zawierać szczegółowe informacje dotyczące "sytuacji związanej z manifestacjami z udziałem uczniów, nauczycieli i dyrektorów". MEN chce wiedzieć, jakie działania podjęto w poszczególnych sprawach.
Przesłany do kuratoriów mail został następnie przekazany do dyrektorów szkół, którzy mieli wypełnić poszczególne komórki w tabelach. Chodzi oczywiście o zbieranie informacji o protestach, które od ponad tygodnia rozlewają się po całym kraju. Ludzie manifestują w ten sposób sprzeciw wobec wyroku Trybunału Konstytucyjnego, zaostrzającego prawo aborcyjne.
"Jakim prawem MEN rozsyła pisma do wszystkich dyrektorów szkół z zapytaniem o przebieg protestów uczniów i nauczycieli?! W TRYBIE PILNYM każą opisywać dyrektorom szkół protest! Panie ministrze Czarnek proszę trzymać swoje ręce z daleka od naszych dzieci" - napisał na Twitterze Bartosz Arłukowicz, który opublikował skan jednego z takich pism.
O sprawę zapytaliśmy w MEN. Chcieliśmy wiedzieć, jaki jest cel gromadzenia przez resort takich informacji oraz czy kierownictwo ministerstwa zamierza karać dyrektorów szkół, w których doszło do protestów. Do momentu publikacji nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi. Gdy tylko ją otrzymamy, opublikujemy ją w tym materiale.
Sprawa jest tym ciekawsza, że niedawno minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek zagroził, że będzie odbierał granty uczelniom, które umożliwiły swoim studentom udział w strajku, przyznając na przykład dzień rektorski.