Mimo że lekarze nie dostali dodatkowych pieniędzy za walkę z pandemią, to jednak muszą od tych niewypłaconych kwot zapłacić podatek dochodowy - informuje "Rzeczpospolita".
Absurdalny przepis dotknąć medyków z kilku szpitali w Polsce, m.in. największego szpitala klinicznego w Warszawie.
Prezes NFZ zwrócił się do kierowników do placówek ochrony zdrowia prośbę o wskazanie listy członków personelu, którzy spełniają przesłanki otrzymania dodatku w wysokości 100 proc. przeciętnego wynagrodzenia z umowy o pracę bądź z kontraktu.
W następnym kroku szpital odsyła listę do Funduszu, który powinien wypłacić ekwiwalent pracownikom kontraktowym. Tyle w teorii.
Okazuje się bowiem, że część lekarzy, którym przysługuje dodatek, zmuszona była uiścić podatek od kwoty, która nie wpłynęła na ich konta.
- Jako uprawnieni do dodatku wystawiliśmy faktury i zapłaciliśmy podatki od dodatków, których nikt nam nie wypłacił. Czujemy się oszukani. Nie wiem, czy za kolejny miesiąc wystawimy faktury obejmujące dodatek – mówi jeden z lekarzy w rozmowie z dziennikiem.
Kolejny z medyków wskazuje, że jest do sposób na "dojenie" lekarzy przez państwo, które odbiera im prawo do normalnego życia.
"Rz" wskazuje jednak, że w większości przypadków wypłata dodatków odbyła się bez kłopotu. Rzecznik Funduszu Sylwia Wądrzyk podkreśliła w rozmowie z dziennikiem, że do tej pory na mocy polecenia ministra zdrowia NFZ wypłacił szpitalom 2,5 mld zł na dodatki covidowe dla blisko 109,3 tys. pracowników medycznych z 638 placówek w całej Polsce.
Przypomnijmy, że dodatek, na mocy polecenia ministra zdrowia dla prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia należy się medykom pracującym przy zwalczaniu pandemii od listopada.