Wygląda na to, że o szybkim przejeździe w pobliżu Łodzi będzie można tylko pomarzyć. Zachodnia obwodnica S14 na styku z autostradą A2 będzie kończyć się rondem, do którego dodatkowo prowadzić będzie połączenie od drogi krajowej 91.
Jak ocenia wtorkowa "Dziennik Gazeta Prawna", to rozwiązanie może być powodem powstawania ogromnych korków. Wjazd na autostradę A2 będzie możliwy dopiero po przejechaniu ronda. Wcześniej trzeba będzie trzeba jednak zwolnić.
Inwestycja opiewa na kwotę 1,3 mld zł i planowo zostanie oddana do użytku w 2023 roku. Jak zauważa jednak w "DGP" Maciej Zalewski , rzecznik łódzkiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, to rozwiązanie ma być tylko tymczasowe. Nie informuje jednak, jak długo potrwa ten okres.
Dodaje, że obecnie projekt czeka na przyznania środków finansowych z Ministerstwa Infrastruktury. Kiedy środki trafią do Łodzi? Tego nie wiadomo. "Wykonawcę prac trzeba będzie zaś wybrać w osobnym przetargu" - pisze "DGP". Według prognoz, dokończenie trasy może jeszcze potrwać kilka lat.
Zdaniem GDDKiA rondo powstało w wyniku cięć kosztów, jakie zastosowano przy projekcie drogi S.14. Jak opisuje "DGP" w 2017 roku oferty, które były zgłaszane na budowę dwóch odcinków tej trasy, były wyższe od planowanego kosztorysu o ponad 260 mln zł.
To nie jedyne budowy, z którymi liczyć się muszą obecnie łódzcy kierowcy. W czerwcu ruszył remont wiaduktu przy węźle Łódź Północ. Konstrukcja pozostawała zamknięta od 2019 roku, gdy w drodze wykryto pierwsze pęknięcia. Według zapowiedzi GDDKiA, ruch na wiadukcie zostanie wznowiony jeszcze w listopadzie bieżącego roku.