Lipiec okazał się piątym miesiącem z rzędu, gdy bezrobocie w Polsce spadało. We wtorek GUS opublikował dane, z których wynika, że stopa bezrobocia spadła z 5,9 proc. odnotowanych w czerwcu do 5,8 proc. W szczytowym momencie, na początku tego roku, sięgała już 6,5 proc. Nie jest to wielkie zaskoczenie dla ekonomistów, którzy spodziewali się mniej więcej takich statystyk.
Eksperci mBanku zwracają jednak uwagę nie tylko na samą stopę bezrobocia, ale i bardziej szczegółowe dane dotyczące liczby osób rejestrujących się i wyrejestrowanych z urzędów pracy.
Co z nich wynika? Przede wszystkim to, że wbrew wielu obawom, rozliczenie się firm z pomocy w ramach tarczy antykryzysowej nie pociągnęło za sobą bardziej zauważalnych zwolnień.
To istotne o tyle, że w 2020 roku, kiedy rządzący przyjmowali kolejne odsłony tarcz antykryzysowych, pojawiały się głosy, że są one "odroczeniem" wpływu pandemii na rynek pracy. Zapisy tarcz przewidywały okres ochronny dla pracowników firm, które pobrały subwencje. Po rozliczeniu się z nich przedsiębiorstwa miały przystąpić do zwolnień. Dane wskazują, że nie doszło do takiego zjawiska na masową skalę.
Ekonomiści mBanku przyznają, że sytuacja na rynku pracy jest bardzo dobra. Jedynie zdziwienie wywołał u nich spadek liczby pracujących w sektorze przemysłowym i budownictwie.
"Temat ewidentnie do dalszego monitoringu" - wskazują.
- Lipiec zazwyczaj przynosi kontynuację poprawy w statystykach bezrobocia, widoczną począwszy od marca. Widoczny jest wciąż bowiem wzrost popytu na pracowników sezonowych w budownictwie, rolnictwie i usługach turystycznych - komentuje najnowsze dane GUS Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej (KIG).
Dużo lepiej już nie będzie
Na koniec lipca było w sumie zarejestrowanych 974,9 tys. bezrobotnych. Według eksperta KIG w najbliższych miesiącach liczba ta może spaść w okolice 960 tys. przy stopie bezrobocia na poziomie 5,7 proc.
Nie ma się jednak co przyzwyczajać, że bezrobocie będzie stale tylko spadać. Rynek pracy jest sezonowy. Według Soroczyńskiego w grudniu może być w Polsce 985 tys. ludzi bez pracy, czyli bezrobocie wyniesie około 5,8 proc.
Bardziej pesymistycznie nastawieni są ekonomiści Banku Ochrony Środowiska (BOŚ). "Oczekujemy stabilizowania się stopy bezrobocia wokół poziomu 6 proc. (według danych oczyszczonych z sezonowości) z potencjałem do stopniowego jego spadku wraz z dalszym ożywieniem aktywności gospodarczej w 2022 roku" - wskazują w komentarzu do danych GUS.
Oceniają, że przy tym założeniu stopa bezrobocia na koniec tego roku (w ujęciu danych nieodsezonowionych) powinna wynieść 6,2 proc. w grudniu.
"Oczywiście warunkiem materializacji tej prognozy jest brak znaczącego pogorszenia sytuacji epidemicznej w stopniu, który ponownie silniej wpłynąłby na funkcjonowanie szerszej grupy branż gospodarki i skutkował spadkiem popytu na pracę w gospodarce" - podkreślają.
Podobnie najbliższą przyszłość widzi rząd. Z założeń makroekonomicznych przyjętych przez Radę Ministrów wynika, że na koniec 2021 roku bezrobocie wyniesie około 6 proc. Spadnie do 5,8 proc. dopiero pod koniec 2022 roku.