Jak czytamy w "Gazecie Wyborczej" port lotniczy Łódź Lublinek miał otrzymać pomoc finansową, podobnie jak reszta lotnisk w kraju. W sumie mowa była o 142 mln zł dla lotnisk, które poniosły największe straty przez lockdown. Później rząd jednak sprostował, że pieniądze trafią do wszystkich portów regionalnych i na Okęcie.
Deklaracje były kilka miesięcy temu, a pieniędzy jak nie było, tak nie ma. Łódzcy posłowie przypominają rządowi o obiecanych funduszach - Pan minister Horała obiecał niewielką kwotę, ale obiecał. Żądamy, żeby się z niej wywiązał - podkreślał łódzki poseł Krzysztof Piątkowski z Koalicji Obywatelskiej.
Piątkowski zauważa, że na inne wydatki rząd potrafił wygospodarować pieniądze. - Co to jest te niecałe 150 mln zł przy milionach na respiratory, milionach na wybory, które się nie odbyły, czy 500 mln zł tylko na pierwszy etap budowy lotniska w Radomiu, które rząd chce wydać w momencie, gdy lotniskom regionalnym grozi upadłość? - pyta poseł.
- Projektu rozporządzenia, który wiceminister Horała złożył 22 maja, premier Morawiecki nie raczył podpisać do dzisiaj - zaznaczał poseł Lewicy, Tomasz Trela.
Łódzcy posłowie apelują jeszcze, by po podpisaniu rozporządzenia, przyspieszyć czas przekazania pieniędzy. Aktualna forma projektu zakłada przekazanie pieniędzy po upływie 30 dni. - Widać, że intencją rządu PiS było, żeby pieniądze były jak najpóźniej albo nie było ich w ogóle - mówi Piątkowski.
Zarządcy lotniska szacują, że z obiecanej kwoty 142 mln, na port lotniczy Łódź Lublinek powinno przypaść 1,5-2 mln zł. Jest to zdecydowanie za mała kwota, bo w wyniku epidemii koronawirusa starty lotniska wynoszą ok. 6 mln zł.