W ubiegłym tygodniu rząd podpisał z "Solidarnością" porozumienie, na mocy którego m.in. pracownicy budżetówki mieli mieć zagwarantowany jeszcze w tym roku wzrost płac.
– Do tego wszystkiego dochodzi ta dodatkowa podwyżka dla całej budżetówki, wywalczona przez "Solidarność", jeszcze w tym roku. I oczywiście w przyszłym też będzie podwyższone wynagrodzenie przeciętne, co najmniej o ten wskaźnik inflacyjny – mówił Mateusz Morawiecki.
Co innego jednak zawarto w treści porozumienia. Mowa nie o podwyżkach, a o nagrodach.
Nie można nazywać jednorazowej premii podwyżką – w zasadzie i jedno, i drugie jest nadużyciem i burzy dialog społeczny. To jest jednorazowe, częściowe wyrównanie biedy i nic więcej – komentuje Sławomir Koniuszy z Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
8-proc.? Nie do końca
O tym, co zostało wynegocjowane z rządem w zakresie "podwyżek" dla sfery budżetowej, rozmawialiśmy z Markiem Lewandowskim, rzecznikiem "Solidarności" tuż po konferencji rządu. Wskazał, że chodzi o 8-proc. podwyżkę, która ma być wypłacona jeszcze w tym roku.
– Proszę pamiętać, że mówimy o wskaźniku, od którego będą naliczane podwyżki. Jak te środki będą rozdzielone, to już zależy bezpośrednio od każdego segmentu budżetówki – wyjaśniał w rozmowie z money.pl rzecznik "Solidarności".
Z jego słów wynika, że zatrudnieni nie otrzymają jednorazowo wyższych wynagrodzeń o równe 8 proc. W zależności od segmentu budżetówki świadczenia te będą rozdzielane przez poszczególne instytucje zgodnie z ich własnymi regulaminami.
Więcej światła na wysokość premii rzucił wiceminister finansów Piotr Patkowski.
To będzie 3,2 proc. tzw. funduszu nagród, liczonego za pięć miesięcy w roku 2023. Czyli to będzie zsumowana pensja za pięć miesięcy i wyciągnięty z niej ułamek 3,2 proc. i to właśnie będzie wysokość tej nagrody dla pracownika. Średnia taka premia dla pracownika budżetowego wynosi – tak jak przy nauczycielach – około 1100 zł – mówił wiceminister Patkowski w "Sednie Sprawy", programie Radia Plus.
Zatem: podwyżka czy premia? Rząd na swojej stronie podaje informację, która znalazła się również w treści porozumienia opublikowanego przez niektóre centrale związkowe. Właśnie tu czytamy, że sektor budżetowy otrzyma jednorazowe nagrody.
W 2023 r. dzięki jednorazowym nagrodom specjalnym wzrosną wynagrodzenia w państwowej sferze budżetowej. Na wypłatę dodatkowych świadczeń przeznaczymy: 906,25 mln zł dla pracowników państwowej sfery budżetowej; 765 mln zł dla nauczycieli; 46 mln zł dla sędziów, asesorów sądowych oraz referendarzy sądowych – podano na stronie internetowej rządu.
"Do niektórych jeszcze nie dotarło"
Przedstawiciele związków zawodowych zrzeszających pracowników budżetówki nie kryją rozczarowania rozdźwiękiem między tym, co usłyszeli na konferencji, a tym, co zostało zawarte w porozumieniu.
– Coś, co można byłoby nazwać podwyżką, powinno w sposób trwały zwiększyć uposażenia i wynagrodzenia. Porozumienie nie gwarantuje podwyżki nawet o złotówkę. Specjalnej jednorazowej nagrody, która w dodatku nie wiadomo jak będzie podzielona, nie można nazywać podwyżką. To zakrawa na kpinę – komentuje w rozmowie z nami Sławomir Koniuszy.
Dodaje, że zamiast łagodzić różne napięcia społeczne, takie porozumienia jedynie je podsycają.
– Nasza krytyka jest spowodowana tym, że od kilkunastu miesięcy więcej funkcjonariuszy odchodzi ze służby, niż do niej przychodzi. To, co zaproponował rząd w porozumieniu z "Solidarnością", wyłącznie pogłębia problem. A ten problem ma bezpośrednie przełożenie na bezpieczeństwo. Pomijanie podwyżek w sferze budżetowej to osłabianie aparatu państwa. W obliczu kryzysu kadrowego to może się naprawdę źle skończyć – uważa Koniuszy.
W podobnym tonie wypowiada się Robert Lis, przewodniczący Zarządu Oddziałowego NSZZ Funkcjonariuszy Straży Granicznej przy Nadwiślańskim Oddziale Straży Granicznej.
– W pierwszej chwili odebraliśmy to (słowa premiera – przyp. red.) jako zapowiedź systemowego wzrostu wynagrodzeń. Porozumienie podpisała duża centrala związkowa. Myśleliśmy, że 8 proc., choć jest to nadal niewiele, jest jakąś odpowiedzią. Szczególnie że miałoby zostać przyznane jeszcze w tym roku – mówi Lis.
Nagrody kwestią uznaniową
Wróćmy do kwestii stawek, które będą przyznawane w ramach nagród. Przedstawicielka pracowników skarbówki mówi nam, że u nich nagrody są kwestią uznaniową – dlatego jedni mogą je dostać, a inni już niekoniecznie.
– Ich przydział nie jest dla nas jasny. Żadnych szczegółów, jakie będą podjęte procedury w tej sprawie – nie znamy. To jest działanie tylko populistyczne – mówi z kolei Robert Lis ze związku funkcjonariuszy Straży Granicznej.
Monika Ditmar, sekretarz zarządu głównego w Związku Zawodowym Pracowników Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, wskazuje, że pracowników ZUS nawet te jednorazowe nagrody nie obejmą, ponieważ ZUS nie zalicza się do sfery budżetowej. To państwowa jednostka organizacyjna.
– W poprzednich latach zdarzały się sytuacje, kiedy jak trzeba było zabrać jakieś dodatki, to nagle ZUS stawał się częścią budżetówki – dodaje przy tym.
– Wydaje mi się, że nie do wszystkich pracowników dotarło, że nie jesteśmy uwzględnieni w tym porozumieniu. Przyznam szczerze, że jak tylko pracownicy się zorientują, że nie dostaną oczekiwanych pieniędzy, to wtedy podniosą larum – przewiduje przedstawicielka związku zawodowego w ZUS-ie.
"Ochłap plus"
Mówiąc o oburzonych pracownikach, nie sposób nie wspomnieć o nauczycielach. Projekt 20-proc. wzrostu ich płac utknął w zamrażarce sejmowej. Co więcej, jest to jedna z grup zawodowych, których pensje w przyszłym roku będą musiały być wyrównywane, aby odpowiadać minimalnemu wynagrodzeniu w kraju.
– Dzisiaj zarobki nauczycieli wynoszą: 3690 zł (brutto) – nauczyciel początkujący, 3890 zł – mianowany, 4550 zł – dyplomowany. Dlatego jako ZNP przygotowaliśmy ustawę z gwarancją podwyżki o 20 proc. dla wszystkich nauczycieli od 1 lipca 2023 r. Nasz projekt został złożony w Sejmie pod koniec marca i od tego czasu czeka w "zamrażarce". Zaapelowaliśmy do marszałek Sejmu Elżbiety Witek o pilne procedowanie, ale reakcji wciąż nie ma – mówi nam Magdalena Kaszulanis, rzeczniczka prasowa Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Jedni z organizatorów strajku nauczycieli z 2019 r. mówią wprost o "Ochłapie plus".
Jak widać, rząd wyliczył cenę jednego głosu wyborczego na 900 zł. Za taką kwotę zamierza kupić nauczycieli. To my chyba bardzo grzecznie podziękujemy za tę 'wspaniałą' nagrodę i poczekamy na godne wynagrodzenie zamiast ochłapowych bonusików. I tego będziemy oczekiwać już od nowego rządu, który przejmie władzę po wyborach – napisali przedstawiciele Protestu z Wykrzyknikiem.
Co dalej z płacami w budżetówce
Podczas wspomnianej przez nas na początku konferencji premier zapowiedział również, że ten sektor otrzyma w przyszłym roku wynagrodzenia podniesione o "co najmniej" wskaźnik inflacji. Czy pracownicy mogą zatem liczyć na wyrównanie płac od przyszłego roku?
Pytamy o to Grzegorza Sikorę z Forum Związków Zawodowych.
– Przyszło już założenie wskaźników makroekonomicznych rządu na przyszły rok i tam wskaźnikowa podwyżka będzie wynosić tyle, ile założenie inflacyjne, czyli 6,6 proc. Tylko że to jest pułapka – skumulowany poziom inflacji od 2021 roku do końca roku bieżącego może wynieść nawet 35 proc. Więc jeśli rząd mówi, że w następnym roku zamierza wyrównywać wskaźnik wynagrodzeń wobec inflacji, to w istocie tak się stanie, ale tylko za przyszły rok. A co z wyrównaniem za lata poprzednie? – pyta retorycznie nasz rozmówca.
Jak dowiedział się money.pl, związki zawodowe planują wspólną odpowiedź na porozumienie rządu i "Solidarności". Szczegółów możemy spodziewać się jeszcze w tym miesiącu.
15 czerwca poprosiliśmy o komentarz do opisywanego tematu Kancelarię Premiera Rady Ministrów. Do dnia publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Weronika Szkwarek, dziennikarka money.pl