W ubiegły wtorek nie doszło do planowanych polsko-ukraińskich negocjacji w sprawie importu surowców rolnych do Polski. Ministerstwo rolnictwa czeka na informację o powołaniu nowego kierownictwa ukraińskiego resortu rolnictwa po tym, jak minister Mykoła Solski pod koniec kwietnia podał się do dymisji po zarzutach o nielegalne nabycie gruntów państwowych wartych ok. 7 mln dolarów. Wcześniej został aresztowany oraz zwolniony przez sąd po wniesieniu kaucji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kołodziejczak był w poniedziałek pytany przez PAP o dalsze rozmowy ze stroną ukraińską. Odpowiedział, że nic mu o nich nie wiadomo. Jak zaznaczył, wcześniej brał udział w poprzednich spotkaniach, nie ma informacji o kolejnych i w jego ocenie "rozmowy zostały po prostu przerwane".
Nie ma co się pieścić i mówić, że rozmowy są zawieszone, żeby kogoś nie urazić. Nie, tu jasno trzeba mówić, że zostały przerwane. Nie ma rozmów. Solski chciał wyeliminować mnie z tych rozmów, a wyeliminował się sam łamaniem prawa. Nie może być najmniejszych podejrzeń o łamanie prawa wobec polityków - powiedział.
"Minister wolał służyć oligarchom"
Wiceminister rolnictwa podkreślił, że wcześniej szef ukraińskiego resortu rolnictwa brał udział we wszystkich spotkaniach ze stroną polską, "nawet jeśli były to spotkania ze stowarzyszeniami czy firmami".
- Widać, że chciał bardzo mocno trzymać rękę na tym interesie, ale to też pokazuje, że bardziej służył oligarchom, właścicielom dużych agroholdingów, aniżeli interesowi Polski i Ukrainy - ocenił Kołodziejczak.
W lutym i w marcu przez Polskę przeszła fala protestów rolników, którzy sprzeciwiali się m.in. ustaleniom tzw. Zielonego Ładu, a także napływowi zboża z Ukrainy. W ostatnim tygodniu marca ówczesny minister rozwoju i technologii Krzysztof Hetman przekazał, że prowadzone są zaawansowane rozmowy z Ukrainą o systemie licencyjnym, dotyczące handlu produktami rolnymi z Ukrainy.