Oto #HIT2023. Przypominamy najlepsze materiały minionego roku
Polska drugą Grecją albo Wenezuelą? Dług publiczny doprowadzi USA do upadku? Strefa euro rozpadnie się przez zadłużenie Włoch? Te i inne sensacyjne pytania pojawiały i pojawiać się będą w przestrzeni publicznej. W światowej debacie ekonomicznej mało jest kwestii równie polaryzujących co dług publiczny.
Według skrajnej opinii długiem publicznym nie trzeba się przejmować, a finansowanie wydatków państwa za pomocą deficytów jest naturalne i korzystne. Druga skrajność ostrzega, że świat stoi nad przepaścią, lada moment niemal wszystkie kraje zbankrutują, a system finansowy oparty na długu to droga donikąd. Pomiędzy tymi skrajnościami jest szeroki wachlarz postaw umiarkowanych. Ich uśrednienie można sprowadzić do stwierdzenia, że dług publiczny jest nieodłącznym elementem współczesnej gospodarki, może przyczynić się do wzrostu tempa rozwoju, a nieumiejętne i nadmierne z niego korzystanie może prowadzić kraj do poważnych problemów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Spór o dług publiczny nieprędko doczeka się satysfakcjonującego wszystkich rozstrzygnięcia, więc warto skupić się na dostępnych faktach. Dobrym punktem startu jest lista najbardziej zadłużonych państw świata, na której znajdziemy kilka skrajnie różniących się od siebie przykładów. Jak się okazuje, dług publiczny długowi publicznemu nierówny, nie tylko gdy mowa o samej jego wysokości.
Zadłużona wielka piątka
Ustalenie listy najbardziej zadłużonych państw świata nie jest wbrew pozorom zadaniem trywialnym. Po pierwsze, istnieją różne definicje długu publicznego, a nie wszystkie państwa raportują w ten sam sposób. Po drugie, dane z państw gorzej rozwiniętych bywają dostępne z opóźnieniem. Po trzecie, istnieją problemy z wiarygodnością danych z niektórych państw, co przyznają nawet instytucje międzynarodowe.
W takiej sytuacji bezpiecznie będzie sięgnąć po dane dostępne w Globalnej Bazie Danych o Długu prowadzonej przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Do porównań międzynarodowych wykorzystamy pojęcie długu sektora instytucji rządowych i samorządowych (ang. general government debt) i najnowsze dane za 2022 r. Uczciwie trzeba dodać, że nie wszystkie kraje w ten sposób raportują (w czołówce nie znajdą się przez to np. niektóre państwa afrykańskie), jednak takie ujęcie sprawy długu da nam bardzo interesującą pierwszą piątkę, na przykładzie której łatwiej będzie zobrazować znaczenie długu publicznego we współczesnym świecie.
1. Japonia – 261 proc. PKB
Listę najbardziej zadłużonych krajów świata otwiera Japonia. Dług Kraju Kwitnącej Wiśni jest jednak nie tylko wysoki, ale także w dużej mierze wewnętrzny. Największym wierzycielem rządu w Tokio jest bowiem Bank Japonii, który posiada już ponad połowę wyemitowanych obligacji rządowych. Dzieje się tak za sprawą sposobu prowadzenia polityki monetarnej, która zakłada skupowanie obligacji w celu utrzymania ich rentowności na odpowiednio niskim poziomie, zapewniając gospodarce niskie stopy procentowe. Spory udział w japońskim długu publicznym mają także inne lokalne podmioty, a na dodatek dług ten jest zazwyczaj długoterminowy, co ułatwia zarządzanie nim.
Japonia stanowi więc przeciwieństwo krajów rozwijających się, które często są zadłużone zewnętrznie, na krótki termin i w obcej walucie. Mimo licznych problemów wewnętrznych, ze starzeniem się społeczeństwa na czele, Japonia to wciąż jedna z największych gospodarek świata, zaś jen jest jedną z głównych walut na globalnych rynkach. Nie znaczy to, że japoński dług publiczny nie rodzi zagrożeń, tym bardziej, że nigdy we współczesnej historii świata finansów nie mieliśmy do czynienia z podobną sytuacją. Stąd też rating kredytowy Japonii (A+/A1) jest wyraźnie niższy od najlepiej ocenianych państw świata i tylko nieznacznie wyższy od Polski (A-/A2).
2. Grecja – 177 proc. PKB
Kraj-symbol kryzysu zadłużeniowego ograniczył rozmiary długu, choć wciąż jest on monstrualny. W szczycie z 2020 r. Grecja przebiła 200% PKB, obecny poziom jest porównywalny ze stanem z 2011 r. Greckie boje z długiem weszły w drugą dekadę i trudno dziś stwierdzić, czy i kiedy się zakończą. Światełko w tunelu zapaliła ostatnio agencja ratingowa S&P, która po raz pierwszy od 2010 r. podniosła ocenę kredytową Grecji ze "śmieciowej" do inwestycyjnej. Analitycy agencji nadzieję widzą we wzroście gospodarczym – w 2023 r. ma to być 2,3%, a za rok 3%, co da wynik wyraźnie wyższy od średniej dla strefy euro.
Analizując grecką tragedię zadłużenia należy pamiętać o wyjątkowej sytuacji, w której jest ten kraj. Z racji członkostwa w strefie euro, Grecja nie ma pełnej kontroli nad własną walutą, wobec czego – mówiąc kolokwialnie – nie może uciec przed długiem we własnej walucie za pomocą inflacji. Strategia ta i tak miałaby liczne mankamenty (z destrukcyjnym wpływem inflacji na gospodarkę na czele), choć politycznie byłaby zapewne łatwiejsza do przeprowadzenia niż ostre zaciskanie pasa, z którym Grecy musieli zmierzyć się w poprzedniej dekadzie. Jeżeli spełnią się stawiane dziś prognozy, to do poziomu długu sprzed kryzysu, Grecja wróci dopiero pod koniec lat 20. XXI wieku. Oznaczać to będzie, że dorośnie całe pokolenie Greków ukształtowane w atmosferze płacenia za błędy gospodarcze przeszłości.
3. Wenezuela – 158 proc. PKB
O Wenezueli najczęściej mówi i pisze się w kontekście hiperinflacji, jednak i zadłużenie jest symbolem katastrofalnej polityki gospodarczej władz tego kraju. Wielu osobom trudno uwierzyć w to, że Wenezuela przed laty była jednym z najbogatszych krajów świata (podobnie jak również dziś pogrążona w problemach Argentyna). Równie trudno uwierzyć w to, co dziś dzieje się w tym kraju, zwłaszcza gdy spojrzy się na to nie przez pryzmat statystyk, lecz ludzkich historii (w tym kontekście polecić mogę książkę "Gorączka złota" autorstwa słowackiego reportera Tomáša Forró).
Wróćmy do wenezuelskiego długu. Jego skala jest niższa niż w szczycie pandemii, gdy MFW notował nawet ponad 300% PKB. Najnowsze doniesienia są dużo bardziej optymistyczne. Po pierwsze, Komitet Wierzycieli Wenezueli przychylnie wypowiada się o restrukturyzacji zadłużenia, o ile w kraju dojdzie do dialogu władz z opozycją. Po drugie, złagodzenie amerykańskich sankcji na rząd w Caracas oraz producenta ropy PDVSA wyraźnie podbiło ceny wenezuelskich obligacji, w związku ze zwiększeniem nadziei na to, że zobowiązania zostaną spłacone. W tym kontekście w amerykańskich mediach głośno było o funduszu Altana Wealth, który w 2020 r. zainwestował 75 mln dolarów w wenezuelskie obligacje warte nominalnie 500 mln dolarów. O tym, czy inwestycja ta okaże się sukcesem oraz czy wenezuelska gospodarka wyjdzie na prostą w dużej mierze decydować będzie jednak polityka oraz relacje na linii Caracas-Waszyngton oraz przebiegu wyborów prezydenckich zaplanowanych na drugą połowę 2024 r.
4. Włochy – 144 proc. PKB
O ile z kryzysem zadłużenia w Grecji czy na Cyprze strefa euro – choć nie bez problemów – sobie poradziła, o tyle od zawsze scenariusz kryzysu we Włoszech uznawany był za wyzwanie o wiele poważniejsze. Wynika to z samych rozmiarów włoskiej gospodarki, trzeciej największej w UE oraz odpowiadającej ok. połowie gospodarki niemieckiej, 2/3 gospodarki francuskiej i aż dziesięciokrotności gospodarki greckiej. Dlatego też poziom włoskiego długu oraz różnica w oprocentowaniu obligacji emitowanych przez Rzym i Berlin stanowią podstawowe parametry dla zdrowia całej strefy euro.
Najnowsze doniesienia nie są najlepsze. Jeszcze w tym roku Włochy planują większą emisję długu od pierwotnie planowanej (333 mld euro wobec planowanych 310-320 mld euro), co ma związek z pogarszającym się stanem finansów publicznych. Pod tym względem Italia zmierza w przeciwnym kierunku, bowiem inne państwa strefy euro ograniczały potrzeby pożyczkowe, których obsługa w środowisku wyższych stóp procentowych jest bardziej kosztowna. Rzymowi nie pomaga także zmniejszanie zakupów obligacji przez Europejski Bank Centralny oraz opóźnienia w transferze pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. Wszystko to w warunkach przeciętnego wzrostu PKB, przy którym trudno będzie "wyrosnąć" z długu obecnych rozmiarów. Podobnie jak 10 lat temu, wszystko wskazuje na to, że bez głębokich strukturalnych reform Włochy nie przestaną być ciągłym kandydatem do miana "chorego człowieka Europy".
5. USA – 121 proc. PKB
Dług publiczny USA to historia skrajnie różna od jakiegokolwiek innego zadłużenia na świecie. Wynika to ze statusu Ameryki jako (wciąż) jedynego światowego supermocarstwa, z czego wynika także pozycja dolara jako głównej globalnej waluty rezerwowej. Ze względu na rozmiary gospodarki, dług publiczny USA jest nominalnie zdecydowanie największy na świecie (już ponad 33 biliony dolarów). Wrażenie robi też fakt, że Waszyngton na spłatę samych odsetek wydaje już przeciętnie ponad bilion dolarów rocznie.
Amerykański dług publiczny wyróżnia także konstrukcja prawna regulująca jego wzrost. Co kilka czy kilkanaście miesięcy niczym bumerang wraca widmo "zamknięcia rządu", związane z dobijaniem do kolejnych limitów zadłużenia wyrażonych nominalnie. Ostatni tego rodzaju spór w Kongresie poskutkował obniżeniem ratingu USA przez agencję Fitch z AAA do AA+, co jednak (w przeciwieństwie do podobnego ruchu S&P z 2011 r.) nie wywołało żadnej negatywnej reakcji światowych rynków.
Pod tym względem sytuacja USA jest jeszcze większym eksperymentem od zadłużania się Japonii, ponieważ problemy Ameryki związane z obsługą zadłużenia natychmiast rozlałyby się po całym świecie i uderzyły także w posiadaczy amerykańskich obligacji stanowiących najważniejszą bezpieczną przystań w światowych finansach. Ostatecznie jednak nawet USA nie mogą pozwolić sobie na ignorowanie zagrożeń wynikających z długu – historia zna już mocarstwa, które pokonane zostały przez prawa ekonomii. "Dolar to nasza waluta, ale wasz problem" – tymi słowami sekretarz skarbu John Connelly zwrócił się do partnerów w czasie rozmów grupy G10 w 1971 r., gdy wykuwał się współczesny kształt systemu finansowego. Maksyma ta obowiązuje do dziś i nawet jeśli system finansowy przejdzie kolejną transformację, to dopóki USA są wielkim mocarstwem, dolar będzie odgrywał istotną rolę.
Michał Żuławiński, Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych