Maj i czerwiec to w Polsce tradycyjny sezon pierwszych komunii świętych, które współcześnie często związane są obdarowywaniem głównego bohatera lub bohaterki rodzinnej uroczystości niecodziennymi prezentami. Poza gotówką, do najczęstszych podarunków należą rowery, zegarki, elektronika użytkowa czy biżuteria. W przypadku tej ostatniej obdarowujący często argumentują swój wybór nie tylko kwestiami symbolicznymi i estetycznymi, lecz także finansowymi.
Na temat gotówki przechwytywanej przez rodziców krążą już niezliczone żarty. Złoto czy srebro w formie fizycznej upłynnić nie tak łatwo, więc zapobiegliwi darczyńcy mogą zdecydować się na taką postać prezentu. Ponadto dekada dzieląca dziecko idące do pierwszej komunii od osiągnięcia pełnoletniości stanowi już horyzont dostatecznie długi, aby wartość gotówki drastycznie spadła (co szczególnie dotkliwie obserwujemy obecnie), zatem w naturalny sposób odbywa się poszukiwanie aktywów, które wartość przechowają. Różnica między złotem czy srebrem jubilerskim a inwestycyjnym jest jednak duża i warto o niej pamiętać, decydując się na tego rodzaju prezentu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zawartość złota w złocie
Zacznijmy od samej zawartości kruszcu, która w monetach i sztabkach inwestycyjnych jest najczęściej wyższa niż w wyrobach jubilerskich. Próby złota i srebra rzędu 999 (99,9 proc. czystego metalu) to standard na rynku inwestycyjnym. Owszem, zdarzają się złote monety posiadające domieszkę miedzi czy srebra (np. południowoafrykański Krugerrand czy amerykański Złoty Orzeł), jednak jest ona śladowa, a waga złota w monecie i tak wynosi jedną uncję trojańską (t oz), równą 31,1034768 grama (domieszka zwiększa ogólną wagę monety). W skrócie, złoto i srebro inwestycyjne to po prostu czyste złoto lub srebro.
W przypadku wyrobów jubilerskich z metali szlachetnych często mamy do czynienia z niższymi próbami. Komunijne medaliki ze złota nie są wykonywane z czystego złota – metal jest zbyt miękki i podatny na zarysowania, wgniecenia itp. Powszechnie natomiast można spotkać złoto o próbie 333 (33,3% czystego złota; inaczej 8 karatów) i 585 (14 karatów), rzadziej 750 (18 karatów). Z kolei w przypadku srebra standardem jest próba 925. Srebro jest oczywiście o wiele tańsze od złota (na światowych rynkach obecny stosunek to ok. 84 do 1 na korzyść złota), co wyraża się także w cenie gotowego wyrobu jubilerskiego.
Różnicę w cenie i zawartości kruszcu między produktami inwestycyjnymi i jubilerskimi najlepiej pokazać na przykładzie. Dostępny u jednego z jubilerów medalik wraz z łańcuszkiem (oba ze złota próby 585, waga zestawu to 2 gramy) to koszt 690 zł. Zawartość złota w takim wyrobie wynosi więc 1,17 g, a cena za 1 g złota to 590 zł. Dla porównania, na światowych rynkach 1 gram złota kosztuje ok. 265 zł, zaś najtańsza sztabka złota dostępna u jednego z polskich dealerów metali szlachetnych to koszt 290 zł. Złoto w wersji jubilerskiej jest więc wyraźnie droższe.
Podatki od złota i srebra
Poza wartością metalu cenę biżuterii ze srebra i złota kształtują dwa istotne dodatkowe czynniki. Po pierwsze, złoto jubilerskie jest w Polsce objęte 23-procentowym podatkiem VAT, a złoto inwestycyjne jest z tego podatku zwolnione. Różnica ta nie obowiązuje w przypadku srebra, które w obu wersjach jest opodatkowane wspomnianą najwyższą stawką VAT (co ogranicza atrakcyjność inwestowania w fizyczne srebro, nawet jeśli sprzedawca zastosuje manewr z fakturą VAT-marża, dostępny tylko w przypadku monet).
Po drugie, do samego kosztu materiału należy doliczyć koszt wytworzenia, który jest jednostkowo wyższy niż koszt wybicia monety. Monety i sztabki inwestycyjne są albo zawsze takie same, albo ich wzór zmienia się relatywnie rzadko, podczas gdy wyroby jubilerskie mogą przyjmować najróżniejsze formy. Co więcej, monety i sztabki często powstają u dużych producentów i dystrybuowane są przez dużych pośredników, co pomaga wykorzystać efekt skali i obniżyć koszty.
Estetyczna przewaga łańcuszka nad monetą lub sztabką blednie jednak, gdybyśmy chcieli sprzedać nasze złoto, tzn. wyjść z inwestycji. Złoto inwestycyjne w formie fizycznej sprzedamy zazwyczaj po cenie niezbyt odbiegającej od ceny zakupu obowiązującej w danym momencie. Biżuterię z metali szlachetnych, jeśli nie ma nadzwyczajnych walorów (czyli w znacznej większości przypadków), sprzedamy jedynie jako złom złota/srebra, a więc po cenie odpowiadającej wadze metalu. Premia zapłacona za pracę jubilera będzie trudna lub wręcz niemożliwa do odzyskania.
Świat inwestycyjny kontra jubilerski
Złoto od tysiącleci było wykorzystywane do celów czysto finansowych, jak również służyło do produkcji biżuterii. Chociaż w ostatnich dekadach żółty metal stracił istotne miejsce w światowym systemie monetarnym, to produkcja biżuterii wciąż jest istotnym źródłem popytu na kruszec. Jak wynika z ostatniego raportu World Gold Council, w pierwszym kwartale 2023 r. popyt jubilerski odpowiadał za aż 43 proc. ogólnego popytu na złoto. To blisko dwukrotnie więcej niż w przypadku popytu inwestycyjnego (23 proc.) czy związanego z wykorzystywaniem złota do produkcji wyrobów elektronicznych i przemysłowych (6 proc.).
Równowaga jubilersko-inwestycyjna rysuje się wyraźniej dopiero, jeśli doliczymy popyt ze strony banków centralnych, które traktują złoto jako element swoich rezerw. Ostatnio zasoby kruszcu ponownie zwiększył Narodowy Bank Polski, który w kwietniu dokonał pierwszych od blisko czterech lat istotnych zakupów, powiększając krajowe rezerwy o ok. 15 ton, do poziomu 243,5 tony.
Przykładając do tej wielkości dane podawane przez World Gold Council możemy stwierdzić, że Polska ma mniej złota niż mieszkańcy Chin (198 t) oraz Indii (78 t) kupili łącznie w pierwszym kwartale 2023 r. w formie samej tylko biżuterii. W społeczeństwach tych zamiłowanie do złota jako środka przechowywania oszczędności jest powszechne – wynika zarówno z wielowiekowej tradycji, jak i braku odpowiednich alternatyw. Dla porównania popyt na złotą biżuterię w Europie bez państw byłego ZSRR wyniósł w omawianym okresie tylko 11 ton, dwukrotnie mniej niż w USA.
Zakupy złota na Dalekim Wschodzie cechują się sezonowością, co szczególnie widać w przypadku przypadającego na przełomie roku sezonu weselnego w Indiach, w trakcie którego kupowanych (i ofiarowanych w ramach prezentów) jest ok. 50 proc. złota sprzedawanego w tym obecnie najludniejszym kraju świata. Dlatego też w raportach analityków zajmujących się złotem każdego roku można znaleźć wzmianki dotyczące np. przebiegu żniw w Indiach – im więcej pieniędzy będą mieli rolnicy, tym więcej złota kupią w sezonie weselnym, co przełoży się na wzrost jego cen.
Dzieci idących do pierwszej komunii w Polsce jest dalece mniej niż nowożeńców w Indiach, więc popyt ze strony polskich rodzin obchodzących tę uroczystość nie trzęsie rynkiem. Jeśli już jednak zdecydujemy się na podarunek w formie złota czy srebra, to może to być jeden z przyczynków do późniejszej rozmowy na tematy finansowe.
Michał Żuławiński, redaktor w Stowarzyszeniu Inwestorów Indywidualnych