Silna Marynarka Wojenna to fundament bezpieczeństwa kraju, także gospodarczego. Marynarze chronią morską granicę, wybrzeże, wody terytorialne kraju, wyłączną strefę ekonomiczną, coraz bardziej rozbudowywaną infrastrukturę na morzu, taką jak rurociągi, kable telekomunikacyjne, platformy wydobywcze i planowane farmy wiatrowe oraz zapewniają bezpieczną żeglugę statkom transportującym towary „do i z” Polski. To na MW spocznie w czasie kryzysu m.in. zabezpieczenie dostaw gazu skroplonego do gazoportu w Świnoujściu czy transportu ropy naftowej do terminalu w Gdańsku.
Marynarka Wojenna to jednakże nie tylko działania „bojowe”. Wspiera ona także działania Straży Granicznej oraz ratowników w akcjach poszukiwawczo-ratowniczych. Uczestniczy w operacjach sojuszniczych NATO i UE oraz akcjach humanitarnych.
Wagę dostępu do morza najlepiej obrazuje to, że według Eurostatu i GUS w 2019 roku około 45% importu produktów dotarło do Polski drogą morską. Oznacza to, że niemal połowa produktów dostępnych w polskich sklepach takich jak odzież, sprzęt elektroniczny, żywność oraz paliwo dociera do nas przez polskie porty.
To samo dotyczy naszej rodzimej produkcji, ponieważ mniej więcej tyle samo towarów eksportujemy na oddalone rynki zagraniczne, z wykorzystaniem polskich portów oraz międzynarodowych szlaków morskich. Na wody Bałtyku wpływają jedne z największych kontenerowców świata o długości ok. 400 metrów i wyporności ponad 200 000 ton. Poprzez terminal kontenerowy w Gdańsku realizowane są bezpośrednie połączenia handlowe między Chinami i Polską.
Zadań stawianych MW nie brakuje. Niestety ten rodzaj Sił Zbrojnych nie jest w najlepszej kondycji. Ujmując rzecz delikatnie, bo opinie mówiące o zapaści wcale nie wydają się być przesadzone. Modernizacja floty jest więc priorytetem, a podstawą działań – budowa wielozadaniowych okrętów nawodnych.
Flota na globalne wody
Fregaty to najbardziej rozpowszechniona na świecie, w tym w NATO, klasa wielozadaniowych okrętów bojowych średniej wielkości. Program "Miecznik", znajdujący się pod specjalnym nadzorem Ministerstwa Obrony Narodowej, zakłada budowę trzech fregat dla polskiej marynarki. Jednostki mają być dostarczone wojsku do 2033 roku.
Mówimy tu o okrętach o wyporności ponad 4000 ton, zdolnych pływać w odległych rejonach świata i w każdych warunkach pogodowych. Można na nich zamontować zestawy różnego rodzaju wyposażenia i uzbrojenia, w tym radary wielofunkcyjne, systemy obrony przeciwlotniczej, wykrywania okrętów podwodnych oraz pociski rakietowe. Na pokładzie znajduje się również lądowisko dla śmigłowca i bezzałogowców oraz hangar.
Okręty tego typu mają zdolność do samodzielnej obrony przed atakami z powietrza, wody i lądu oraz możliwość zwalczania okrętów nawodnych, podwodnych i celów lądowych.
Co ważne, a może i najważniejsze mogą też wspierać operacje humanitarne czy działania policyjne egzekwujące przestrzeganie prawa na morzu, zwalczając piractwo morskie, nielegalną imigrację oraz przemyty. Współczesne zagrożenia dla krajów rozwiniętych w czasie pokoju lub kryzysów to te zagrażające porządkowi na morzach i oceanach związanych z swobodą żeglugi statków cywilnych.
Gdyby nie stała obecność marynarek rozwiniętych państw na morzu, a w szczególności miejscach, gdzie występuje piractwo oraz terroryzm morski jak chociażby róg Afryki, globalna wymiana handlowa nie byłaby możliwa lub bardzo niebezpieczna i kosztowna. Współczesny problem nielegalnej imigracji do Europy również realizowany jest głównie poprzez morze i w tym względzie marynarki wojenne krajów europejskich odgrywają również znaczącą rolę.
– Mieczniki pozwolą na realizację szerszego spektrum zadań w ramach realizowanych misji. Są przygotowywane nie tylko do operowania na Bałtyku, ale też poza obszarem kraju, np. w ramach połączonych sił morskich NATO – mówił portalowi polska-zbrojna.pl gen. bryg. Cezary Janowski ze Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.
Zdaniem wiceadmirała Jarosław Ziemiańskiego, Inspektora Marynarki Wojennej, który brał udział w – zorganizowanym przez Defence24.pl – seminarium online na temat programu, nowoczesne wyposażenie i uzbrojenie Miecznika zwielokrotni dotychczasowe możliwości użycia polskich okrętów oraz trwale wpisze się w umacnianie relacji sojuszniczych.
– Decyzja MON o pozyskaniu fregat jest przypieczętowaniem przyjęcia przez Siły Zbrojne RP zaproszenia do klubu zrzeszającego Marynarki Wojenne państw sojuszu zdolne do kolektywnego reagowania w każdym miejscu globu, a co za tym idzie także udziału w odstraszaniu potencjalnego adwersarza na flance wschodniej – zwracał uwagę Jarosław Ziemiański.
Marynarka Wojenna RP potrzebuje nowych jednostek. Fregaty rakietowe o kryptonimie Miecznik mają zastąpić przestarzałe okręty Oliver Hazard Perry – ORP "Generał Kazimierz Pułaski" oraz ORP "Generał Tadeusz Kościuszko". Okręty zbudowano na przełomie lat 70. i 80. XX wieku i wprowadzono do MW RP w pierwszych latach po wejściu Polski do NATO.
– Obecnie nie ma już do nich prawie żadnego uzbrojenia. Brak im przede wszystkim pocisków przeciwokrętowych. A gdy ostatnio wystrzelono z nich pocisk przeciwlotniczy, było to dużym wydarzeniem. Bo ten typ uzbrojenia jest już tak przestarzały, że producent wycofał się z zapewniania wsparcia – komentował w "Dzienniku Gazecie Prawnej" Mariusz Cielma, redaktor naczelny miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa".
Zagraniczna technologia, polskie wykonanie
Mieczniki mają powstać w Polsce, co jest ambitnym założeniem. Nasze stocznie nigdy nie budowały jednostek tej klasy. Dlatego też przy Miecznikach potrzebujemy zagranicznego partnera. Kogoś z odpowiednią wiedzą i doświadczeniem, kto jest w stanie dostarczyć główne technologie, w tym projekt platformy, a także systemy i podsystemy stanowiące wyposażenie przyszłych jednostek.
W ostatnich dniach konsorcjum PGZ-Miecznik, zawiązane przez PGZ i należącą do niej Stocznię Wojenną, a wkrótce także stocznię Remontową Shipbuilding, złożyło w MON wstępną propozycję realizacji programu pozyskania fregat. Wojsko ma wybrać spośród sześciu zagranicznych projektów.
– W toku prowadzonych negocjacji z partnerami zagranicznymi otrzymaliśmy sześć projektów okrętów klasy fregata, zawierających wstępne kalkulacje kosztów budowy platform wraz ze zintegrowanym systemem walki – zdradził portalowi polska-zbrojna.pl Sebastian Chwałek, prezes zarządu PGZ. – Oferty oprócz projektu obejmują również transfer technologii produkcyjnych i wiedzy, które pozwolą nam na realizację tego projektu w Polsce – zapewniał.
Realizacja tak dużego i wieloletniego programu – mówimy o kwocie 7-9 mld zł – nie licząc oczywiście kosztów późniejszego utrzymania, serwisowania i modernizacji, to ogromna szansa dla polskiego przemysłu stoczniowego i zbrojeniowego.
– Jesteśmy gotowi do zaprojektowania i wybudowania okrętów takich jak fregata, opartych na najnowocześniejszych technologiach i o dużym stopniu skomplikowania – deklaruje Sebastian Chwałek. – By podołać temu wyzwaniu i w pełni wykorzystać szansę, jaką daje realizacja tak prestiżowego i niezwykle ważnego kontraktu, potrzebujemy rzetelnych i sprawdzonych partnerów. Mając na względzie wagę przedsięwzięcia, chcemy zaangażować w projekt kolejne polskie firmy zarówno z Polskiej Grupy Zbrojeniowej, jak i z szeroko rozumianego prywatnego przemysłu stoczniowego i obronnego – dodaje.
Kontrakt na budowę trzech Mieczników ma być podpisany do połowy tego roku.
Płatna współpraca z Polską Grupą Zbrojeniową S.A.