Internetowy serwis gazety przytacza szereg relacji mieszkańców Myszkowa, którzy skarżą się, że od miesięcy nie przychodzi do nich listonosz. Nie dochodzą do nich ani listy, ani nawet awiza.
Prowadzę firmę. Długo nie było listonosza. W końcu telefonicznie zaczęły się monity, że taka faktura niezapłacona, że kolejna. Ja tłumaczę, że nie dostałem rachunków. Pojechałem na pocztę, a tam tłum ludzi, wszyscy pytają: 'gdzie są listy?'. Jak odstałem swoje, dostałem cały plik poczty, jak widzę po stemplach, z dwóch miesięcy. Pani w okienku powiedziała, że listów nie noszą, bo nie mają listonosza na Pohulance (dzielnicy Myszkowa – przyp. red.) – mówi "Gazecie Myszkowskiej" jeden z czytelników.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W dzielnicy Myszkowa nie było listonosza od dwóch miesięcy
Niektórzy z mieszkańców skarżą się, że regularnie oczekują korespondencji. Skoro więc – ich zdaniem – Poczta Polska ma problem z jej roznoszeniem, to chociaż mogłaby o tym poinformować, a oni odwiedzaliby placówki w wolnych chwilach.
Anonimowy listonosz przyznaje, że na Pohulankę jego koledzy i koleżanki po fachu nie zawitali od dwóch miesięcy. Z jego informacji wynika, że sytuacja ta nie zmieni się co najmniej do maja, a listy trafiają do punktu przy. ul. 3 Maja. Dziennikarze zapytali więc go, co się dzieje z listami poleconymi, np. z ZUS-u czy z sądów.
Tego nie wiem, nie wiem co się z tymi listami dzieje. Na poczcie przy ul. 3 Maja są tego całe sterty – relacjonuje listonosz w rozmowie z "Gazetą Myszkowską".
Poczta Polska zapewnia, że problem jest przejściowy
Redakcja więc poprosiła samą spółkę o wyjaśnienie sytuacji. Chcieli się dowiedzieć m.in. czy Poczta Polska ogłosi, że listy do wspomnianej dzielnicy są niedostarczane, a także co się z nimi dzieje.
W odpowiedzi biuro prasowe firmy zaprzecza, żeby operator przestał dostarczać listy na Pohulankę. Z jego relacji wynika, że przesyłki są dostarczane od poniedziałku do piątku. Przyznaje zarazem, że mogło dochodzić do opóźnień w ostatnim czasie m.in. z powodu długotrwałej absencji chorobowej u listonoszy.
Nie potwierdzamy informacji mieszkańców, o których wspomina Pan Redaktor. Jednocześnie pragniemy poinformować, że obecnie podejmowanie są działania w celu wsparcia pracowników służby doręczeń. Przepraszamy za wszelkie niedogodności – odpowiada Poczta Polska na pytania gazety (nikt nie podpisał się pod listem).
Trudna sytuacja Poczty Polskiej
Jak informowaliśmy w środę w money.pl, nowy obóz rządzący zabrał się za porządki w Poczcie Polskiej. Z naszych informacji wynika, że w ostatnim czasie pracę straciło 30 osób zasiadających do tej pory na fotelach dyrektorów i wicedyrektorów.
We wtorek prezydent podpisał nowelizacje ustawy Prawo Pocztowe, która przewiduje przekazanie nieco ponad 2 mld zł Poczcie Polskiej z tytułu dotacji na sfinansowanie obowiązku świadczenia usług powszechnych w 2024 i 2025 r.
Jak pisaliśmy w money.pl, zatrudniająca ok. 63 tys. osób Poczta Polska znajduje się w potężnym kryzysie. Ministerstwo Aktywów Państwowych zapewniło nas, że zapewnienie przetrwania spółki jest jednym z priorytetów obecnego rządu. Najpilniejszą kwestią jest wypłata spółce pieniędzy w ramach finansowania jej operacji w 2021 i 2022 r.
Finansowanie to stanowi rekompensatę z tytułu straty poniesionej w związku z wykonywaniem usług powszechnych i jako pomoc publiczna podlega notyfikacji Komisji Europejskiej – przekazało money.pl MAP.
Związkowcy poproszeni o nas o komentarz jednak przyznali wprost, że czekają na zorganizowanie rozmów o sytuacji firmy ze strony MAP. Przedstawiają też własne propozycje jej poprawy. "Jedną z nich jest zaprzestanie 'kanibalizmu' spółek skarbu państwa na rynku kurierskim" – wskazał w odpowiedzi na pytania money.pl Robert Czyż, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Poczty Polskiej.
Jak napisała "Rzeczpospolita", strata PP za 2023 r. wynosi 787 mln zł, a kierownictwo wstrzymało wydatki i decyzje inwestycyjne, które nie są niezbędne do ciągłości realizacji zadań operacyjnych Poczty. Dziennik doniósł też o "zamrożeniu" działalności spółki.