Oszuści polują na osoby szukające mieszkania na kilka tygodni lub miesięcy w Niemczech. Kuszą nadwyraz atrakcyjną, jak na koszty krótkiego wynajmu w dużych miastach, jak Bonn.
Za sześć tygodni właścicielka jednego z mieszkań w Bonn żąda 700 euro, miesiąc kosztowałby tylko sto euro mniej - już samo to wydaje się podejrzane, wskazuję dziennik.
Jak ujawnia "Deutsche Welle", internet zalewa plaga fałszywych ogłoszeń wynajmu mieszań.
Skala problemu jest spora
W Berlinie w ciągu zaledwie roku liczba zgłoszonych policji oszustw dotyczących wynajmu wzrosła prawie dwukrotnie. W 2020 roku odnotowano 678 takich przypadków, a rok później już 1184. Jednak to jedynie te sprawy, które wpłynęły do organów ścigania - zaznacza "Deutsche Welle".
Jak zauważa portal, w Bonn policja nie prowadzi oddzielnych statystyk oszustw z fałszywymi ogłoszeniami najmu, ale rzecznik bońskiej policji Simon Rott potwierdza "Deutsche Welle", że takich "zgłoszeń jest bardzo dużo".
Część poszkodowanych nigdy na policję się nie zgłasza. Zwykle chodzi o przelewy na sumę 1000-1500 euro, co w przeliczeniu na polską walutę daje od 4465-6700 zł. Oprócz zapłaty za czynsz przestępcy żądają miesięcznej kaucji.
W pułapkę dają się złapać nie tylko przyjezdni szukających okresowego lokum, ale też miejscowi.
"Policja w Bonn podaje dwa przykłady. Dwudziestolatek chciał wynająć mieszkanie od Niemca, który rzekomo przebywał w Finlandii, a przelew wysłał do Hiszpanii. Z kolei osiemnastolatka szukała pokoju do wynajęcia. Właścicielka mieszkania domagała się przelania kaucji w ciągu 48 godzin, opcji obejrzenia lokum nie było" - czytamy.