Jak podaje RynekPierwotny.pl, część deweloperów sprzedaje mieszkania i domy w ramach dwóch umów. Pierwsza z nich nie jest, z punktu widzenia prawa, umową sprzedaży nieruchomości, bo nie przenosi na klienta prawa własności.
Taka umowa może obligować klienta do zapłaty 100 proc. ceny nieruchomości, ale jednocześnie nie musi być poświadczona notarialnie i nie wiąże się ze wpisem do księgi wieczystej, który dla nowego właściciela jest podstawą roszczeń.
UOKiK zabiera głos
Zdaniem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, taka praktyka to dla klientów niepotrzebne ryzyko. Czas pomiędzy podpisaniem pierwszej umowy a zawarciem drugiej, może wynosić nawet kilka miesięcy.
W tym czasie klient zasadniczo poprawia płynność finansową firmy, bo dokonał pełnej wpłaty, ale wciąż nie jest właścicielem nieruchomości, którą kupił.
Zmiany w ustawie
Zawierane z klientami firm deweloperskich umowy wstępne i rezerwacyjne mają zostać uregulowane ustawą deweloperską, która wejdzie w życie w lipcu przyszłego roku.
Zgodnie z nowymi przepisami każda umowa, również taka, która nie przenosi na klienta pełnych praw własności lokalu czy domu, będzie musiała być potwierdzona notarialnie, a roszczenie obowiązkowo wpisane do księgi wieczystej.
Ponadto środki, które klient zapłaci w ramach takiej umowy, będą musiały trafić na bankowy rachunek powierniczy, skąd wpłyną na konto dewelopera dopiero po przekazaniu praw własności, dzięki czemu rozbijanie umów sprzedaży na dwie przestanie się firmom opłacać.