Na jakie wydatki trzeba się przygotować, jeśli myślimy o zakupie własnego lokum nad morzem? Money.pl wraz z Cenatorium oraz Platformą Mieszkaniową przygotował listę najdroższych mieszkań w pobliżu bałtyckich plaż, które zostały sprzedane w 2020 roku.
Ceny do niskich zdecydowanie nie należą. Biorąc pod uwagę cenę za metr, najdroższa okazała się nieruchomość przy ul. Mestwina w Juracie. Nabywca zapłacił 2,6 mln zł za lokal o powierzchni 66,49 metra kw. Wychodzi zatem 39,1 tys. zł za metr. Ogółem dominuje jednak Trójmiasto i tam znajduje się główna pula najdroższych lokali.
Za 160-metrowe mieszkanie w apartamentowcu przy ul. Króla Jana III w Gdyni nabywca zapłacił aż 5,6 mln zł, czyli 35 tys. zł za metr kw. Niewiele mniej kosztowały inne luksusowe apartamenty w Gdyni oraz Sopocie. Rekordowa "nadmorska" nieruchomość z Gdańska kosztowała 4,4 mln zł. Apartament ma powierzchnię 263 metry kw., zatem cena za metr (16,8 tys. zł) nie robi aż takiego wrażenia, jak w przypadku poprzednich lokali.
Większość drogich, nadmorskich nieruchomości sprzedaje się zatem w Trójmieście i okolicach. Eksperci tłumaczą, że jest to spowodowane bliskością dużego ośrodka, ale i stosunkowo dobrym dojazdem z Warszawy.
Co z Pomorzem Zachodnim? Tam ceny są nieco niższe, choć w Dziwnowie sprzedano dwa mieszkania za ponad 1,6 mln zł, a w Kołobrzegu jedno poszło za 1,3 mln zł. Rekordowy zakup ze Świnoujścia natomiast ledwo przekroczył 1 mln zł.
Będzie drożej
Jak jednak tłumaczy Krzysztof Adamski z Platformy Mieszkaniowej, ceny na zachodniej części Wybrzeża mogą wkrótce podskoczyć. - Obserwujemy duże zainteresowanie inwestycjami nad Bałtykiem wśród klientów z Niemiec, prym wiodą tu oferty zlokalizowane w woj. zachodniopomorskim, w otoczeniu rozwiniętej infrastruktury leczniczo-sanatoryjnej - mówi w rozmowie z money.pl.
Dodaje jednak, że największe przyrosty cen można zaobserwować w Ustroniu Morskim, Władysławowie oraz w Mielnie.
Większość zakupów bez kredytu
Jak mówi Adamski, dla sporej części klientów mieszkanie tuż nad morzem to inwestycja, ale jest też sporo osób, które kupują takie lokale "na użytek własny". Jednych i drugich łączy niechęć do kredytów bankowych.
- Większość zakupów jest realizowana bez posiłkowania się pieniędzmi z banków. W salonach sprzedaży deweloperów często słychać rozmowy o chęci przeniesienia środków z rekordowo nisko oprocentowanych lokat bankowych - wyjaśnia ekspert.
Względnie tanie mieszkanie nad morzem?
Czy jednak lokum z widokiem na Bałtyk to propozycja tylko dla bogaczy? Z zestawienia Cenatorium wynika, że mieszkania przy samej plaży nie muszą kosztować małej fortuny.
Nad Bałtykiem są też "mikromieszkania", podobne do tych z wielkich miast. W Helu w zeszłym roku sprzedano na przykład niespełna 23-metrowy lokal za 180 tys. zł. Wychodzi 7,8 tys. zł za metr.
Od 230 do 250 tys. zł kosztowało z kolei kilka mieszkań w Ustce oraz Krynicy Morskiej, których powierzchnia nie przekroczyła 30 metrów kw. Nadmorskie mikrolokale potrafią jednak też sporo kosztować. Na przykład w Świnoujściu sprzedano niespełna 27-metrowy lokal za prawie 400 tys. zł.
Da się jednak znaleźć spore nadmorskie lokum w atrakcyjnej cenie. Na przykład mieszkanie w Helu o powierzchni 86 metrów kw. sprzedało się za 350 tys. zł, a więc za nieco ponad 4 tys. zł za metr. Oczywiście eksperci podkreślają, że niska cena oznacza zazwyczaj lokal o znacznie niższym standardzie.
Niemniej specjaliści od rynku nieruchomości uważają, że nadmorskich inwestycji będzie w Polsce coraz więcej - zwłaszcza że wypoczynek w hotelach nad Bałtykiem jest nierzadko droższy niż na południu Europy.
- Częstym motywem zakupów jest ograniczony dostęp do usług noclegowych w dobie pandemii, dotkliwy zwłaszcza dla osób regularnie odwiedzających polskie Wybrzeże - uważa Krzysztof Adamski.
Czytaj też: Niemal 30 tys. za metr kontra niewiele ponad 1 tys. zł. Oto najdroższe i najtańsze ulice w Polsce