- Trochę jak hotel, choć bez śniadań ze stołem szwedzkim - uśmiecha się warszawska agentka nieruchomości, do której dzwonię, by spytać o zalety mieszkania w abonamencie.
Taki model wynajmu lokum to ciągle w Polsce nisza, chociaż mieszkań na abonament jest coraz więcej. W tym momencie ich łączna liczba nie przekracza 4 tys. - wynika z raportu Think Co Research Lab. Do 2023 r. ma już być ich jednak ok. 7 tys., bo ciągle powstają lub są w planach nowe.
Z zapewnień firm wynika jednak, że te już funkcjonujące budynki z lokalami na abonament są bardzo popularne.
- Budynki we Wrocławiu są w pełni wynajęte, w Łodzi – w ok. 95 proc., a w Browarach Warszawskich mamy natomiast ok. 70-procentowe obłożenie - mówi money.pl Izabela Stańczak z Resi4Rent, jednej z większych firm działających w tej branży w Polsce. Firma chce mieć docelowo 10 tys. lokali do wynajęcia na abonament.
Ceny takich mieszkań (przynajmniej na razie) są zwykle zbliżone do tych, które są oferowane przy zwykłym wynajmie.
Czytaj też: Mieszkanie za 300 tys. zł, taras za 200 tys. Klienci w szoku, branża - niekoniecznie
Mieszkanie w abonamencie. Na czym to polega?
Czym się różni abonament od klasycznego wynajmu? Jak tłumaczy Wojciech Rynkowski z Extradom.pl, nabywca podpisuje w takim przypadku umowę nie z osobą prywatną, która jest właścicielem nieruchomości, ale ze specjalistyczną firmą.
Taka firma zwykle jest właścicielem całego budynku lub chociaż sporej jego części.
W czym więc podobieństwa z hotelem? Firmy zapewniają, że wynajmujący mogą po prostu wejść do lokalu i od razu w nim zamieszkać. Nie muszą się przejmować na przykład meblowaniem mieszkania, bo podstawowe meble już są - również te kuchenne.
W mieszkaniach na abonament jest też zwykle już zainstalowane Wi-Fi. Jak słyszymy od agentów, nie trzeba się też obawiać nagłych usterek. Gdy taka się pojawi, mają sobie z nią poradzić firmowi specjaliści.
Jednak największą zaletą, przynajmniej według samych firm, jest uniezależnienie wynajmującego od właściciela budynku.
Agenci przekonują, że po podpisaniu umowy najemca ma pewność, że przy przestrzeganiu zasad, nikt go nagle nie wyrzuci. Wynajmujący nie muszą się też obawiać kontroli ze strony właścicieli.
Kto się decyduje? Jak mówi Izabela Stańczak z Resi4Rent, są różne grupy społeczne, choć dominują ludzie młodzi, którzy są często zabiegani i nie mają czasu umawiać się z właścicielami na oglądanie mieszkań.
- Dość często zdarzają się ludzie ze zwierzętami. My ich chętnie przyjmujemy, a nie zawsze właściciele mieszkań na wynajem są na nich otwarci - dodaje.
Czy każdy może dostać mieszkanie na abonament? - Weryfikujemy zdolność klienta do opłacania czynszów. Prosimy o udokumentowanie dochodów, choć można to zrobić w różnej formie. Sprawdzamy również sytuację kredytową w BIK. W ten sposób także sam wynajmujący zyskuje pewność, że będzie w stanie opłacić wynajem - odpowiada Stańczak.
Drogą Berlina
Wojciech Rynkowski z Extradom.pl zauważa, że w Polsce na rynku mieszkań na wynajem mamy niemal całkowitą dominację prywatnych właścicieli. Na dodatek mieszkania na wynajem są oferowane zwykle tylko w kilku największych miastach.
Jednak rynek szybko się rozwija. Pierwszym dużym graczem, który zdecydował się na mieszkania na abonament, był powiązany z BGK Fundusz Wynajmu Mieszkań. To było w 2015 r. Od tego momentu poważnych graczy jest już kilku.
Zdarza się nawet, że zagraniczne firmy kupują w Polsce "dziury w ziemi" - z myślą o stworzeniu w nieodległej przyszłości setek mieszkań na wynajem.
Czy więc rozwój trendu może być korzystny? Zdaniem Rynkowskiego jak najbardziej - i to zarówno dla najemców, jak i dla deweloperów.
- Taki model może przynieść częściową redukcję kosztów lub pozwala zaoferować w tej samej cenie wyższy standard usług związanych z najmem - dodaje ekspert.
Są też jednak i zagrożenia. W zachodnich metropoliach w ostatnich kilkunastu latach wielkie firmy zaczęły kontrolować znaczną część rynku wynajmu. Skończyło się to olbrzymim skokiem cen.
W Berlinie ceny wynajmowanych lokali wzrosły od 2004 do 2017 roku o ok. 70 procent. Dopiero w ostatnich latach władze stolicy Niemiec wzięły się za walkę z tym problemem. W 2019 roku odkupiły od prywatnego właściciela 6 tys. mieszkań za 920 mln euro. To były te same lokale, które miasto sprzedało mu w 2004 za nieco ponad 400 mln. Celem było właśnie "obniżenie cen nieruchomości".