W bazie portalu RynekPierwotny.pl znajdziemy obecnie kilkanaście inwestycji mieszkaniowych, których znakiem rozpoznawczym jest możliwość podziwiania z okien lokali panoramy Bałtyku. Prawie w każdym przypadku są one oznaczone w przeglądarce jako apartament wakacyjny i rekomendowane jako optymalny obiekt inwestycji typu "drugi dom" z przeznaczeniem zarówno do wypoczynku własnego, jak i z możliwością generowania przychodów z wynajmu.
Nowe lokale z widokiem na polskie morze znajdują się w dwóch rodzajach inwestycji. Pierwszy z nich to mieszkalne wysokościowce zlokalizowane w liczbie trzech tylko w Gdańsku i oddalone od linii brzegowej Bałtyku nie więcej niż 2-3 km. Jednak liczące sobie po kilkanaście kondygnacji budynki gwarantują zapierający dech w piersiach widok z okien, oczywiście tym bardziej zapierający, im wyżej, a przy okazji - co oczywiste - także drożej.
Jednak zdecydowana większość deweloperskich inwestycji nadmorskich z panoramą Bałtyku, to kameralne apartamentowce położone w najbardziej malowniczych i prestiżowych lokalizacjach rodzimego Wybrzeża, nierzadko tuż przy samej plaży. Do tego elitarnego grona zaliczamy m.in. Sopot, Juratę, Jastarnię, Hel, Władysławowo, Puck czy Kąty Rybackie. Oczywistą kwestią, jaka nasuwa się przy okazji studiowania nadbałtyckich ofert lokali deweloperskich, jest cena, którą trzeba zapłacić za podziwianie panoramy Bałtyku czy Zatoki Gdańskiej z własnego "wakacyjnego" lokum.
Jak się okazuje, Sopot utracił tu swój odwieczny prymat. W jednej z dwóch tutejszych inwestycji z wartością dodaną w postaci panoramy Zatoki, metr kwadratowy komfortowego studia o pow. 40 - 50 mkw. deweloper wycenił na 12 -13 tys. zł, a luksusowy, blisko 100-metrowy apartament z obszernym tarasem widokowym - na 1,1 mln zł.
Dużo drożej jest na malowniczym i niepowtarzalnym Półwyspie Helskim. Za 44-metrowe studio w kameralnym apartamentowcu w Juracie trzeba już zapłacić dokładnie milion złotych, czyli około 23 tys. zł/mkw. Jednak, jak wiadomo, Jurata ma to do siebie, że jest nie tylko wyjątkowo elitarną lokalizacją, ale też z którego okna na nieco wyższej kondygnacji byśmy tu nie wyjrzeli, to ukaże nam się marynistyczna panorama, jeśli nie otwartego Bałtyku, to Zatoki Gdańskiej.
Jeśli więc marzymy o "drugim domu" z widokiem na Bałtyk, musimy być przygotowani na wydatek rzędu co najmniej kilkunastu tys. zł za mkw. Pytanie jednak, jakie różnice w cenach w ramach tej samej inwestycji występują w przypadku lokali z ekspozycją i bez ekspozycji na polskie morze, czyli na ile deweloperzy wyceniają samą wartość dodaną lokalu w postaci pełnej morskiej panoramy.
W przypadku 18-kondygnacyjnego wieżowca na gdańskim Przymorzu ta różnica może przekraczać poziom 50 proc., czyli dość sporo. Oczywiście oprócz samej ekspozycji wpływ na cenę ma też metraż i poziom kondygnacji. I tak lokale pozbawione atrakcji widokowych w pełnej krasie wyceniane są w okolicach 8,5 tys. zł/mkw., natomiast te z pełnią widoku na Zatokę - w granicach 12,5 - 13,5 tys. zł/mkw.
Z kolei w przypadku kameralnych inwestycji różnice te mogą być jeszcze większe. Np. w jakże popularnym i malowniczym Władysławowie, w inwestycji zlokalizowanej tuż przy plaży, rozpiętość cen pomiędzy tymi "lepszymi" i "gorszymi" lokalami zawiera się w granicach 14 i 22 tys. zł/mkw.
Jednak absolutny rekord pod tym względem należy do malowniczego osiedla kameralnych apartamentowców wybudowanych w Pucku przy samej plaży, do tego prywatnej - tylko do dyspozycji mieszkańców. Najtańsze lokale oferowane są tu po cenie niewiele przekraczającej 6 tys. zł/mkw. Z kolei najdroższy, 100-metrowy apartament na najwyższej kondygnacji z obszernym tarasem widokowym na Zatokę wyceniany jest na 24 tys. zł/mkw., co czyni różnicę aż 4-krotną.
Może się więc wydawać, że w niektórych przypadkach morska panorama jest czymś wręcz "bezcennym", za co trzeba zapłacić krocie. Dlatego też przy wyborze lokum dysponującym taką wartością dodaną należy zwrócić szczególną uwagę na ryzyko jej utraty w przyszłości.
Często bowiem się zdarza sytuacja, że w pasie nadmorskim, zazwyczaj tuż przy plażach, lokalizowane są pasy zieleni - najczęściej w postaci stosunkowo szybko rosnących drzew. Może więc dojść do pechowej sytuacji, że za kilka-kilkanaście lat nasz ulubiony nadmorski "drugi dom" za sprawą rozwoju przyrody straci swój najcenniejszy walor, który dziś kosztuje nas majątek.
Autor: Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl