Szacunki mówią o około 8-15 tys. migrantów, przebywających obecnie na Białorusi, w rejonie Mińska oraz zachodniej granicy państwa. "Jak większość migrantów, Ahmed przyjechał do Mińska na kosztowną wycieczkę zorganizowaną przez biuro podróży w Iraku. Powiedział, że zapłacił firmie w Libanie 3 tys. dolarów, ale już nie ma pieniędzy, a jego tygodniowa wiza turystyczna również wygasła" - relacjonuje Pjotr Sauer, dziennikarz "The Moscow Times".
Dostanie się drogą lotniczą na granicę Białorusi z Unią Europejską staje się jednak coraz trudniejsze. Od piątku linie lotnicze Turkish Airlines i białoruska Belavia nie wpuszczają obywateli Iraku, Syrii i Jemenu na pokład samolotów lecących do Mińska.
Przerzut migrantów na granicę z Polską to biznes. Korzystają też Białorusini
Sauer w swoim reportażu pisze o tym, że migranci z Bliskiego Wschodu są nowym elementem rzeczywistości w białoruskiej stolicy. "Dla wielu miejscowych widok migrantów w kawiarniach i sieciach fast-food, przechadzających się po centrach handlowych i śpiących w przejściach podziemnych jest nieznany. Przed kryzysem Białoruś rzadko przyjmowała migrantów, ponieważ polityka wizowa kraju była restrykcyjna", czytamy.
Jakbyśmy już nie mieszkali w Mińsku. To jest dziwne
- powiedziała mu Anna, kelnerka w restauracji Vasilki, serwującej lokalną kuchnię.
Według reportera "The Moscow Times" niektórych sytuacja ta irytuje, jednak wielu mieszkańców Mińska traktuje ją jako okazję do zrobienia biznesu. Przykłady? Sauer wymienia pełne obłożenie w hotelach Sputnik czy Crown Plaza, gdzie w lobby słychać rozmowy w językach arabskich i kurdyjskim. Sklepy, w których można kupić telefony i karty SIM, w witrynach umieszczają napisy z ofertami po arabsku.
Ale największymi zwycięzcami są taksówkarze. Siergiej powiedział, że pobiera 150 dolarów za przejazd do Grodna i szacuje, że wykonuje co najmniej cztery przejazdy dziennie
- pisze dziennikarz w reportażu. Jego rozmówca wylicza, że w tym miesiącu zarobił więcej niż przez ostatnie pół roku. Dodaje jednak, że białoruska policja zaczęła zawracać taksówki, jadące w kierunku zachodniej granicy. "Teraz on i jego koledzy przywożą migrantów na stację benzynową pod Grodnem, gdzie syryjscy, iraccy i białoruscy przewodnicy przeprowadzają ich przez granicę do lasu w strefie buforowej", czytamy.
"Obiecał hotel na 10 dni, teraz przestał odbierać telefony". Tak przemytnicy oszukują migrantów z Bliskiego Wschodu.
Sauer zaznacza, że nie tylko Białorusini robią biznes na przerzucie migrantów pod granicę z Unią Europejską. "Na Bliskim Wschodzie powstała mała branża, która pomaga koordynować przerzut migrantów na Białoruś z białoruskimi agencjami turystycznymi i konsulatami", opisuje. Przed jednym z centrów handlowych w Mińsku spotkał grupę Syryjczyków.
"Powiedzieli, że uciekli z Syrii, aby uniknąć obowiązkowej dwuipółletniej służby wojskowej. Każdy z nich zapłacił 5 tys. dolarów syryjskiemu pośrednikowi w Damaszku, który z kolei zapłacił białoruskiemu biuru podróży za zorganizowaną wycieczkę, która miała zawierać hotel i wizę, a także pomoc na miejscu. Po przybyciu do Mińska poczuli się oszukani, a ich pośrednik zerwał wszelką łączność "- relacjonuje dziennikarz "The Moscow Times". Jeden z nich, Amir, opisał mu bieg wydarzeń:
Obiecał hotel na 10 dni, ale 10 z nas zostało wtłoczonych w maleńki pokoik obok domu publicznego tylko na trzy noce. A teraz przestał odbierać telefony. Nie jesteśmy mile widziani ani tu, ani w domu. Nigdzie.
Sauer przypomina, że turystów na Białorusi jest mniej, zarówno za sprawą pandemii COVID-19, ubiegłorocznych demonstracji antyrządowych. Nie pomaga też częściowa izolacja kraju wskutek zakazu lotów dla białoruskich linii lotniczych do państw UE i zawieszenia połączeń przez zachodnioeuropejskich przewoźników. - W czasie pandemii było tu bardzo cicho. Turyści przestali przyjeżdżać, ale teraz jesteśmy zajęci każdego dnia. To jest dobre dla biznesu - dodała recepcjonistka z hotelu Sputnik.
Mieszkańcy Bliskiego Wschodu przylatują na Białoruś legalnie
Na Białoruś uchodźcy przybywają drogą powietrzną. Wcześniej pewne "biuro podróży" w kraju wylotu kieruje do konsulatu Białorusi wniosek o 30-dniową wizę (jeśli taka jest wymagana) w imieniu podróżnego, który wcześniej przelał wymaganą sumę na rachunek depozytowy. Waha się ona od 4 do 12 tys. dol. Mieszkańcy głównie krajów Bliskiego Wschodu przez Białoruś chcą dostać się na teren Unii Europejskiej.