Charlie Munger, podobnie jak jego wieloletni wspólnik Warren Buffett, mieszkał w jednym domu w Los Angeles od 70 lat - informuje "Fortune". Co stało za taką decyzją miliardera i słynnego inwestora?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak się okazuje, Munger uważał, że posiadanie wielkich, ekstrawaganckich rezydencji może sprawić, iż człowiek będzie mniej szczęśliwy. Opisywał, jak obserwował swoich przyjaciół, którzy bogacili się i wydawali fortuny na nieruchomości i za każdym razem — według miliardera — byli mniej zadowoleni. Podkreślał, że duży dom to także duże wydatki - informuje "Fortune".
To jednak niejedyny powód, dla którego zdecydował się na taki ruch. Charlie Munger obawiał się, że wielka rezydencja i zbyt bogaty styl życia zepsuje jego dzieci. Miliarder uważał, że jeśli dzieci dorastają w bogatej rodzinie, to będą się uczyć korzystać z tego bogactwa, a tego chciał uniknąć.
Munger zmarł w wieku 99 lat
Charlie Munger, słynny inwestor i prawa ręka Warrena Buffetta w Berkshire Hathaway, zmarł w wieku 99 lat w szpitalu w Kalifornii. "Berkshire Hathaway nie mogłoby być stworzone do obecnego stanu bez inspiracji, mądrości i udziału Charliego" – powiedział Buffett w oświadczeniu po śmierci Mungera.
Z Warrenem Buffettem, który obecnie zajmuje 6. miejsce na liście najbogatszych, znali się, przyjaźnili i prowadzili razem fundusz Berkshire Hathaway od ponad 60 lat.
Munger i Buffett wspólnie stworzyli imperium inwestycyjne, które dzisiaj warte jest na giełdzie 673 mld dolarów - co czyni z Berkshire najwyżej wycenianą firmę finansową świata. Wystarczy powiedzieć, że na koniec drugiego kwartału 2023 r. fundusz posiadał zapasy gotówki rzędu 157 mld dol. - więcej niż wartych jest wiele ogromnych firm czy banków.