Nazwisko Romana Abramowicza pojawiało się w mediach od początku inwazji Rosji na Ukrainę, początkowo głównie w kontekście sankcji, jakimi Zachód zdecydował się objąć rosyjskich oligarchów oraz planów sprzedaży należącego do niego klubu piłkarskiego. Okazuje się jednak, że miliarder uczestniczył nie w jednym, a w co najmniej dwóch spotkaniach strony rosyjskiej i ukraińskiej, które miały doprowadzić do zakończenia wojny za naszą granicą.
Roman Abramowicz i "wysiłki na rzecz przywrócenia pokoju"
Co więcej, w mediach pojawiły się doniesienia, że to prezydent Wołodymyr Zełenski nie chciał, by Stany Zjednoczone dołączyły do grona państw, które objęły sankcjami Abramowicza, bo liczył na jego pomoc w rozmowach z Kremlem. Rzecznik oligarchy oświadczył wówczas, że Abramowicz, "opierając się na prośbach, w tym od organizacji żydowskich na Ukrainie, robi wszystko, co możliwe, by wspierać wysiłki na rzecz jak najszybszego przywrócenia pokoju". Przekazał też, że miliarder został poproszony przez stronę ukraińską o pomoc w osiągnięciu pokojowego rozwiązania konfliktu.
W ubiegłym tygodniu Mychajło Podolak, doradca prezydenta Zełenskiego i oficjalny negocjator, stwierdził nawet, że Ukraina postrzega Abramowicza jako "skutecznego mediatora między Kijowem a Moskwą, który pomaga zapobiegać nieporozumieniom między stronami".
Kreml: Abramowicz pomaga w kontaktach między stronami
Abramowicz nie jest politykiem, nie pełni żadnej oficjalnej funkcji w rosyjskim rządzie (w przeszłości był gubernatorem Czukotki i przewodniczącym miejscowej Dumy), nie jest profesjonalnym mediatorem. Jest biznesmenem z trzema paszportami (rosyjski, izraelski i portugalski), którego majątek szacowany jest obecnie na ok. 14 mld dol.
Dlaczego właśnie on występuje w roli łącznika między stroną ukraińską i rosyjską? Kreml – ustami rzecznika Dmitrija Pieskowa – tłumaczył niedawno, że Abramowicz nie jest oficjalnym członkiem rosyjskiej delegacji, ale pomaga w kontaktach między stroną rosyjską i ukraińską.
Jak informuje dziennik "Financial Times" jeszcze w lutym, zaraz po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, Roman Abramowicz umówił się na prywatne spotkanie z Putinem i przedstawił mocne argumenty za zakończeniem wojny. Władimir Putin go wysłuchał i osobiście namaścił na mediatora, który będzie brał udział w rozmowach pokojowych – podaje "FT".
Tak rozpoczęła się pięciotygodniowa odyseja Abramowicza, w czasie której próbował jednocześnie chronić swój majątek przed sankcjami i promować proces pokojowy – pisze "Financial Times".
Miliarder ma oczywiście o co walczyć i ta motywacja – jak najszybciej zakończyć wojnę, by sankcje mogły zostać zniesione – nasuwa się jako pierwsza. Sankcje nałożyły na niego: Wielka Brytania (razem z zakazem podróżowania do kraju), Unia Europejska oraz Australia. Aktywa miliardera w tych krajach zostały zamrożone, a więc w tej chwili Abramowicz nie ma do nich dostępu. Nie może też realizować transakcji z osobami lub podmiotami z Wielkiej Brytanii czy krajów UE oraz wjechać na ich terytorium lub nawet przez nie przejeżdżać.
Brytyjskie i unijne sankcje zmusiły Abramowicza do wystawienia na sprzedaż klubu Chelsea Londyn, skierowania dwóch megajachtów do Turcji i przekazania kontroli nad co najmniej dwoma wehikułami inwestycyjnymi w ręce wspólnika – wskazuje "FT".
W bardzo krótkim miliarder czasie stracił wiele. I włączył się w rozmowy na temat pokoju.
"Financial Times", powołując się na nieoficjalne źródła, podaje, że w ciągu ostatniego miesiąca Abramowicz podróżował nie tylko między Moskwą, Izraelem a Turcją, by wspomóc rozmowy na temat zakończenia wojny, o czym informowało wiele mediów, ale co najmniej dwukrotnie udał się też do Kijowa, by spotkać się z prezydentem Zełenskim.
"Podczas rundy rozmów między Rosją a Ukrainą, zorganizowanej w Stambule, Abramowicz siedział wraz z rosyjską delegacją i rozmawiał z prezydentem Turcji Recepem Erdoganem – co było publicznym uznaniem jego roli w negocjacjach" – zaznacza dziennik.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Zakończenie wojny a może zniesienie sankcji. Co motywuje Abramowicza
Co jest główną motywacją miliardera? Zależy kogo zapytać. "Wygląda na to, że łączą ich znacznie bliższe relacje, niż sądziłem. On zawsze był bliżej Putina niż ja, ale nie sądziłem, że aż tak blisko. Nikt nie był tego świadomy. Nikt inny nie mógł odegrać takiej roli" – mówi "FT" anonimowy oligarcha, który zna i Abramowicza, i Putina od lat 90.
"Już w młodym wieku Abramowicz pokazywał swoją wielką ambicję. Łączył ją z wielkim urokiem osobistym i inteligencją emocjonalną. Podczas gdy inni oligarchowie byli postrzegani jako chłodni i agresywni, on był czarujący i na tym opierał się w drodze na szczyt" – mówił kilka dni temu w rozmowie z amerykańską stacją CNBC Dominic Midgley, autor biografii Abramowicza.
"Nie jestem pewien, na ile jego udział w negocjacjach jest rzeczywisty i skuteczny, a na ile jest to PR. Jest kreatywnym człowiekiem i pracują dla niego kreatywni ludzie, więc może to być po prostu sposób na złagodzenie sankcji" – oceniał natomiast w rozmowie z "FT" Władimir Aszurkow z Fundacji Walki z Korupcją Aleksieja Nawalnego.