Świetne świadectwa szkolne, prestiżowe kierunki studiów i jeszcze bardziej prestiżowe uczelnie – to niekoniecznie elementy biografii najbogatszych ludzi na globie. Co ciekawe, często wyższego wykształcenia nie posiadają biznesmeni, którzy zmienili obraz rzeczywistości z analogowej na cyfrową.
Bill Gates i Steve Jobs nie skończyli studiów, ale ich produkty zmieniły całkowicie świat, w którym żyjemy.
Jobs skończył w latach 70. XX wieku szkołę średnią w kalifornijskiej miejscowości Cupertino. Przez rok studiował na uczelni w Portland stanie Oregon. Na tym skończyła się jego przygoda z amerykańskim szkolnictwem wyższym. Założyciel Apple nie mógł pochwalić się dyplomem prestiżowej uczelni, ale za to mógł spokojnie wymienić produkty, które zmieniły całkowicie branżę cyfrową na świecie.
Bill Gates był wyróżniającym się uczniem. Zaczął studia na Harvard University i chciał po ukończeniu licencjatu zacząć prawo na tej prestiżowej uczelni. Na planach się skończyło. Został namówiony przez Paula Allena do rzucenia nauki. Efektem tej decyzji było założenie firmy Microsoft. Paul Allen również był jednym z najbogatszych osób świata, które nie mogły pochwalić się ukończonymi studiami.
Kolejnym cyfrowym rewolucjonistą, który zbił majątek na nowych technologiach, choć nie ukończył wcześniej żadnych studiów, jest Mark Zuckerberg. Założyciel Facebooka i jedna z najbardziej wpływowych osób na świecie zakończyła swoją edukację akademicką na wczesnym etapie. Przerwał studia na Harvardzie, żeby poświęcić się całkowicie rozwojowi swoich projektów, w tym Facebooka. Po 12 latach wrócił jednak na studia i zdobył ostatecznie dyplom uczelni wyższej.
Na polskim podwórku też znamy podobne przykłady. Jeden z najbogatszych Polaków, założyciel telewizji Polska Zbigniew Solorz-Żak nie ukończył żadnej szkoły wyższej. Solorz-Żak posiada wykształcenie średnie-techniczne.