Apel najbogatszych mocno zaskoczył. Niecodziennie bowiem miliarderzy i ich spadkobiercy proszą o wyższe podatki.
"Następny dolar nowych wpływów podatkowych powinien pochodzić od najbogatszych, a nie od Amerykanów o średnich i niższych dochodach" - napisali miliarderzy. Chcą by te pieniądze pomogły w rozwiązaniu problemu nierówności dochodów i zapewniły finansowanie zmian klimatu i inicjatyw w zakresie zdrowia publicznego
W liście najbogatsi zauważyli też, że wprawdzie kilku kandydatów demokratów jak: Elizabeth Warren, Beto O'Rourke i Pete Buttigieg, mają taki podatek w swoich postulatach, ale oni chcieliby, by we wszystkich programach znalazł się ten pomysł.
Jeden z najmłodszych sygnatariuszy niezwykłego listu, 35-letni Liesel Pritzker Simmons, którego wielopokoleniowa rodzina jest warta ponad 33 mld dol., sformułował sytuację w prostych słowach: "Jesteśmy częścią problemu, więc opodatkujcie nas".
Inny sygnatariusz, przedsiębiorca Nick Hanauer, po raz pierwszy ostrzegał miliarderów ”o rosnącym podziale bogactwa kraju" już w 2014 r., Pisał wtedy, że "w historii ludzkości nie ma przykładu, w którym zgromadziłby się taki majątek, a widły ostatecznie nie poszły w ruch" - podaje Bloomberg.
Zresztą jak zauważa agencja, taka nierówność tylko się pogłębiła. W zeszłym tygodniu Bernard Arnault dołączył do Jeffa Bezosa i Billa Gatesa jako trzecia osoba z majątkiem o wartości co najmniej 100 miliardów dolarów w zestawieniu Bloomberga.
500 członków tego elitarnego grona dysponuje już majątkiem o łącznej wartości 5,5 biliona dol.
Ten niezwykły list podpisali m.in: George Soros i jego syn Alexander, Abigail Disney, spadkobierczyni bajkowej potęgi Walta Disneya i Chris Hughes - współzałożyciel Facebooka. Jeden z 19 sygnatariuszy pozostaje nadal anonimowy, co rozbudza wyobraźnie nie tylko w USA.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl