O gigantycznym odpisie Orlenu w wysokości 10,2 mld zł money.pl informował pod koniec marca. Spółka przekazała, że przeprowadziła testy na utratę wartości aktywów Grupy Orlen w segmencie Petrochemia. Wyjaśniła, że będzie to miało istotny ujemny wpływ na wynik operacyjny powiększony o amortyzację EBITDA Orlenu oraz Grupy Orlen za 2023 rok.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Odpis o wysokości 10,2 mld zł wpisuje się w szerszą politykę poprzedniego zarządu spółki, który zwracał uwagę na to żeby inwestować, a w mniejszym stopniu na to, żeby te inwestycje miały sens. Stawia też pod znakiem zapytania jedną z głównych tez o racjonalności połączenia Grupy Orlen i Lotos" - pisał dla money.pl Dawid Czopek, zarządzający Polaris FIZ, ekspert rynku paliw.
"Powszechna praktyka". Odpisy także w latach rządów PiS
Serwis zaznacza, że to powszechna praktyka, którą stosowała także poprzednia ekipa, "ale otwiera furtkę do manipulowania wynikami". KGHM odpisze prawie 4 mld zł, Enea kilka miliardów, Grupa Azoty ponad 1,5 mld zł, a Tauron 200 mln zł.
"Gdy w 2015 r. Zjednoczona Prawica przejęła władzę, mieliśmy podobny wysyp komunikatów o odpisach w dużych spółkach, gdzie tylko te od KGHM, Tauronu, JSW i Enei wyniosły łącznie przeszło 14 mld zł" - czytamy w serwisie.
Dodaje, że choć spółki informują o niegotówkowym charakterze odpisów, to ich wpływ na końcowy wynik netto w rachunku zysków i strat "jest niezaprzeczalny, a to on jest źródłem tak poszukiwanych i oczekiwanych ze spółek dywidend". Dlatego wspomniane 4 mld zł odpisów KGHM "poddało w wątpliwość szansę na dywidendę za 2023 r."
"Furtka do manipulowania wynikami". Drugie dno odpisów
Ekspert analizy finansowej dr Jacek Welc z SRH University Berlin tłumaczy, dlaczego to może być furtka do manipulowania wynikami. - Testy na utratę wartości (aktywów - przyp. red.) implikują konieczność przyjęcia dużej liczby założeń i prognoz (również jakościowych, dotyczących np. prawdopodobnych zmian preferencji konsumentów czy oczekiwanych ruchów konkurencji, etc.), co czyni je niezwykle podatnymi na manipulacje - stwierdził w rozmowie z Bankier.pl.
- W najprostszym scenariuszu nadmiernie optymistyczny test np. oparty na założeniach i prognozach sporządzonych metodą "sufit razy podłoga" skutkuje zbyt płytkim odpisem lub w ogóle jego brakiem, a w konsekwencji zawyżeniem bilansowej wartości aktywów oraz zawyżeniem obecnych zysków księgowych (kosztem przyszłych zysków). Ale jeszcze bardziej niebezpiecznymi są nadmiernie pesymistyczne odpisy, obniżające wartości aktywów znacząco poniżej ich wartości realnych - podkreślił.
Zaznaczył, że w amerykańskiej literaturze ma to nawet swoją nazwę - Cookie Jar Reserves, "nawiązującą do Kubusia Puchatka i jego dzbaneczka z ciasteczkami, przechowywanymi na czarną godzinę".
- Takie nadmiernie głębokie odpisy, choć obniżają bieżące wyniki finansowe, to tworzą również ukryte rezerwy, które sztucznie podbijają przyszłe raportowane zyski (np. dzięki możliwości odwrócenia części tych wcześniejszych nadmiernych odpisów lub dzięki zbyciu aktywów po ich realnych wartościach, przewyższających ich wartości księgowe po dokonaniu odpisów) - powiedział dr Welc.