Oprócz miliardów z Krajowego Programu Odbudowy (KPO) Polska wciąż czekała też na odblokowanie pieniędzy z innego unijnego źródła - funduszy strukturalnych, które są częścią budżetu Unii Europejskiej na lata 2021-2027. Chodzi o kwotę 76 mld euro.
"Mamy potwierdzenie z Komisji Europejskiej - Polska spełnia trzy ostatnie warunki niezbędne do pełnego uruchomienia funduszy strukturalnych - 76 mld euro na realizację programów do 2027 r." - oświadczyła w piątek, 19 stycznia, szefowa MFiPR na platformie X. Co to konkretnie oznacza?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Kluczowa zgoda z KE"
- Jak to w Komisji - są procesy i procedury. Jest zielone światło, żebyśmy wreszcie mogli złożyć dokumenty - nazywa się to fachowo samooceną. Te dokumenty będą procedowane i po ich przeprocedowaniu będzie zgoda na złożenie wniosków o dofinansowanie - tłumaczyła w sobotę w programie "Jeden na jeden" minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.
Potwierdziła też, że wspomnianą samoocenę rząd już wysłał do Brukseli. Kiedy pieniądze pojawią się realnie w Polsce?
To jest jeszcze 2-3 miesiące, plus jeszcze 1,5 miesiąca, ale ta zgoda na złożenie dokumentów jest absolutnie kluczowa. Czekaliśmy na to. Za poprzedniego rządu nie było takiej możliwości - mówiła minister.
- One częściowo już są, bo otrzymaliśmy zaliczkę na projekty z funduszów strukturalnych. Projekty są przygotowywane, są pomału kontraktowane, ale to, co jest absolutnie kluczowe, to możliwość złożenia wniosku o refinansowanie projektów, czyli nie tylko zaliczka - stwierdziła przedstawicielka rządu.
Blokada na ponad 70 mld euro. Skąd się wzięła?
Dlaczego pieniądze z funduszy strukturalnych zostały zablokowane? To także pokłosie sporu poprzedniego rządu Zjednoczonej Prawicy z Brukselą wokół przestrzegania prawa.
Konkretnie chodzi o to, że rząd PiS nie spełnił warunku związanego ze skutecznym stosowaniem Karty Praw Podstawowych (to zbiór fundamentalnych praw człowieka i obowiązków obywatelskich, które powinny być przestrzegane w każdym z krajów UE). Bruksela miała poważne zastrzeżenia m.in. co do sposobu monitorowania ochrony praw mniejszości w naszym kraju.
Dlatego do tej pory Polska mogła korzystać jedynie z zaliczek. Rząd PiS, mając świadomość, że nie spełnia warunków UE, nie wysłał żadnych faktur do Brukseli, a więc pieniądze z unijnego budżetu na lata 2021-2027 nie były wykorzystywane.